Strony

niedziela, 5 maja 2013

Jedz pysznie, chudnij cudnie - recenzja książki

Jedz pysznie, chudnij cudnieTo kolejna książka pani Magdaleny Makarowskiej, którą miałam okazję przeczytać. Od razu rozwieję Wasze wątpliwości, które konsultowałam z Wydawnictwem Feeria - książki, które otrzymałam do recenzji zostały szczegółowo sprawdzone przez program antyplagiatowy, a autorka wydała oficjalne oświadczenie, że wszystkie przepisy zamieszczone w książce są jej autorstwa. Przepraszam, że zaczynam od takiej drażliwej strony, ale po recenzji części Jedz pysznie i zdrowo w ciąży otrzymałam od Was kilka komentarzy z wątpliwościami co do uczciwości autorki, dlatego pragnę zapewnić, że jest już OK i mimo, że niektórzy z Was i tak są sceptycznie nastawieni postanowiłam podzielić się swoimi odczuciami co do treści książki Jedz pysznie - chudnij cudnie.

Nie jest to typowa książka kucharska, jest to poradnik dla osób, które pragną zdrowo i trwale schudnąć (może w związku z niedawno przebytą ciążą, a może ze względu na nasze ogólne rozleniwienie i zaniedbanie w temacie odżywiania). Podoba mi się idea przyświecająca książce - przyjemność z jedzenia sposobem na odchudzanie - któż z nas ma ochotę na jedzenie tylko samych jabłek, sałaty czy kiszonej kapusty? Nawet jeżeli bardzo lubimy jakiś dany produkt spożywczy jeśli będziemy  go  spożywać codziennie i nic poza tym NIE BĘDZIE NAM WOLNO ZJEŚĆ to po kilku dniach najzwyczajniej w świecie nam on zbrzydnie. W poradniku znajdziemy proste, oczywiste wręcz sposoby na pozbycie się zbędnych kilogramów, jednak to co najprostsze często sprawia nam najwięcej problemów. Szukamy dziwnych diet, skomplikowanych tabel z wartościami odżywczymi, biegamy z wagą kuchenną i miarką, żeby obliczyć kaloryczność a tu okazuje się, że wcale nie musimy popadać w paranoję, wystarczy wybrać dobre jakościowo produkty, czasami zapłacić o 10 zł więcej za olej, żeby już w ten sposób ograniczyć "bezwiednie" ilość spożywanych kalorii. Jednak czym jest 10 zł więcej wydane na olej kokosowy czy stevię do słodzenia jeśli mamy tyle radości z wyglądu, fajnej cery i lekkości brzucha. Myślę, że lepiej zainwestować w lepsze jakościowo jedzenie niż potem wydawać fortunę na tabletki odchudzające, koktajle proteinowe czy kolejne spodnie w rozmiarze 44. W poradniku znajdziecie informacje o amarantusie, quinoa, różnych rodzajach mąk - a że poradnik nie jest wegetariański to mniemam, że pani Magdalena poleca te produkty także "mięsożercom". Co prawda amarantus, sezam i mąka sojowa kojarzą się raczej z dietą wegetariańską, a dokładniej z jej kosztowną odmianą,
ale wegetarianie tak samo jak każdy inny człowiek mają prawo wyboru i mogą żywić się tanimi plackami ziemniaczanymi, pierogami i kopytkami, na deser zjadać sklepową kremówkę, a wieczorem zasiadać przed TV z paczką chipsów solonych i wyglądać tak....
88 kg 
lub sięgnąć po warzywa, strączki (np. zapomnianą ciecierzycę), różne kasze np. jaglaną czy pęczak, mąkę pełnoziarnistą, kupować sezonowe owoce, czytać etykiety i wybierać produkty najmniej przetworzone, dołożyć do tego aktywność fizyczną, zrezygnować z drożdżówki z serem na rzecz pełnoziarnistej bułki z chudym twarogiem i roszponką, aby móc cieszyć się takim wyglądem:

63 kg
 
Wszystko co napisała pani Magdalena w swojej książce jest prawdą, trzeba jeść aby schudnąć, trzeba mądrze wybierać i urozmaicać swoje posiłki. To naprawdę działa. Widzicie sami ;) Chudnąc nie musimy rezygnować ze wszystkich przyjemności, pod warunkiem, że przyjemnością jest dla nas zjedzenie kawałka gorzkiej, 80% czekolady lub zjedzenie truskawkowego sorbetu. A taką przyjemność odnajdziecie wtedy, gdy czekolada, którą kupicie będzie dobrej jakości, a truskawkowy deser zrobicie z prawdziwych, polskich truskawek. Niestety wszystkie tanie zamienniki nie dadzą nam tylu smakowych radości. Z drugiej strony potrawy przygotowane od podstaw przez nas są dużo tańsze niż te kupione w sklepie, pasztety, pasty do kanapek, egzotycznie brzmiący hummus i pesto - zrobione w domu są tańsze, często smaczniejsze i zdrowsze niż kupowane w sklepach, pakowane w mikroskopijne pojemniczki, za które płacimy tyle ile za całość składników potrzebnych do zrobienia dużej keksówki pasztetu, który wystarczy nam na 3 dni, a nie na 3 kanapki.
Nie bójmy się eksperymentów z owocem awokado, z ciecierzycą lub czarną fasolą, bo oprócz tego, że są to skarbnice witamin to także wartościowe zamienniki tradycyjnych potraw - awokado zamiast masła, ciecierzyca zamiast czipsów do pochrupania przy filmie, a czarna fasola zamiast białej np. do zupy fasolowej. I wcale nie jest tak bardzo drogo i niedostępnie, w dobie internetu, zakupów on-line i dużych hipermarketów mamy dostęp do wszystkiego, 3 zł za owoc awokado to nie majątek, jeśli już nie kupujemy batonika czy cukierków na wagę. 
Uważam tak jak autorka książki, że lepiej czasami zjeść mniej ale smaczniej niż dużo byle czego. Dlatego już w planach mam wypróbowanie kilku przepisów z poradnika, m.in. na pesto bazyliowe, pasztet sojowo-pomidorowy czy muffinki bananowo-jabłkowe. 
Książka wydana przez łódzkie Wydawnictwo Ferria może pomóc wielu osobom z nadwagą, ale jest idealna także dla tych co problemu z wagą nie mają, jednak chcieliby jeść zdrowiej niż statystyczny Polak. 
Sięgnijcie po nią w księgarni, polecam.  

6 komentarzy:

  1. nic tylko gratulować! świetna robota! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja przemieszana własnymi doświadczeniami i , przemyśleniami. Dziękujemyyy wszystko zjemy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak abstrahując, to jednak wszystko rozbija się o szczegóły - za 3 złote to mogę kupić na codzień jakieś 45% owocu awokado. Poza tym, jeśli ktoś śledzi wegańskie i wegetariańskie blogi kulinarne, to nie wierzę, by już na codzień nie stosował większości opisanych w książce 'myków' ze zdrowym odżywianiem. Ale dobrze, że taka książka jest, jeśli będą ją kupować przeciętni ludzie odżywiający się fastfoodami:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupiłam i jestem książką zachwycona! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna książka, ja także polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja dzis zostalam namowiona ;))) jutro kupie!!!

    OdpowiedzUsuń