Strony

piątek, 19 kwietnia 2013

Jedz pysznie i zdrowo w ciąży - recenzja książki

Jedz pysznie i zdrowo w ciąży
zdjęcie Wydawnictwa Feeria
To nie jest typowa książka kulinarna, to poradnik dla młodych kobiet planujących ciążę, ale również dla wszystkich tych osób, które chcą zdrowo żyć, bo warto dbać o siebie nie tylko podczas wyjątkowych dziewięciu miesięcy.
Autorka książki to pani dietetyk - Magdalena Makarowska, młoda osoba, która niedawno sama przechodziła okres ciąży, więc zna ten stan z autopsji, natomiast wykonywany zawód (i wykształcenie) dają jej pełne prawo do wypowiedzenia się w kwestii zasad zdrowego odżywiania podczas ciąży. 

Książka Jedz pysznie i zdrowo w ciąży jest napisana lekkim językiem mimo wszystko czytając ją zauważamy, że przedstawiony został nam naprawdę duży przedział informacji zaczynając od tabel kalorycznych kończąc na domowych sposobach na przeziębienie, po drodze jest wiele przepisów, opisów produktów, które powinny znaleźć się w menu ciężarnej oraz inne zalecenia zdrowotne. Dużo informacji, które czyta się z wielką przyjemnością, dodatkowo kolorowe fotografie cieszą oko. Najlepszą rekomendacją będzie fakt, że przeczytałam tą książkę w jeden wieczór, pochłaniając zaraz po niej inną pozycję Pani Magdaleny :) /o niej już niebawem/

Sama nie jestem mamą, myślę, że minie jeszcze jakiś czas zanim odważę się na ten milowy krok w swoim życiu, ale dzieci od zawsze są mi bliskie. Praca w przedszkolu, teraz w szkole, obcowanie z różnymi dzieciakami, z róznych rodzin, z różnym podejściem do jedzenia. Na swoim koncie mam 2 akcje przeprowadzone w podstawówce w której pracuję mające na celu uświadomienie dzieciakom i rodzicom jak ważne jest odżywiane w codziennym życiu. Wychodzę z podobnego założenia jak autorka książki, że nawyki żywieniowe rozwijają się nam już w brzuchu mamy, jeśli je ona tylko słodkości, mleczne bułeczki i popija sokiem z kartonika to i dziecko bardziej będzie preferowało takie produkty - ale nie tylko dlatego że mama je tak podczas ciąży, ale także dlatego, że raczej mało prawdopodobne, aby zmieniła swój styl jedzenia po porodzie. Nie ma mocnych, dziecko którego rodzice jedzą śmieciowo także będzie tak jadło. Samo nie sięgnie po kasze, warzywa, ciemny chleb - po co gryźć skoro mleczna bułeczka sama rozpływa się w ustach. Widzę to w szkole. Na szczęście są też i tacy rodzice, którzy jedzą różnorodnie, nie boją się warzyw, kasza nie kojarzy im się tylko z krupnikiem, a słodkie ciasteczka pieką razem z dziećmi - w myśl zasady wiesz co jesz ;)
Pani Magda pokazuje nam kilkandziesiąt przykładowych przepisów na smaczne dania, które zapewniają nam podaż wszystkich niezbędnych wartości, aby nasze dziecko pływające jeszcze frywolnie w brzuchu rozwijało się bezpiecznie, a mama nie zrobiła się mamą słoniową, tylko fajną FIT mamą, dbającą o siebie i swoich najbliższych. 
12 kg - tyle powinnyśmy przytyć podczas ciąży (oczywiście nie mówimy tu o ciąży mnogiej lub z dużymi powikłaniami zdrowotnymi), statystyczna zdrowa kobieta, mająca wagę w normie przed ciążą tyle właśnie powinna przytyć. Udało się to Wam drogie Mamy? Czy jednak popuściłyście wodze fantazji i przeganiałyście mężów o 23.00 do nocnego po lody, czekoladę i ptysia (to nic, że już zeschnięty skoro mi się chce!) :) Jak to było? A jak być powinno? Tego dowiecie się z książki Jedz pysznie i zdrowo w ciąży

Poruszona jest także kwestia wegetarianek w ciąży - owszem, Pani zgadza się, że prawidłowo zbilansowana dieta bezmięsna jest jak najbardziej odpowiednia dla rozwijającego się płodu. Jedyne co mnie zirytowało (no cóż, jestem jeszcze z lekka wrażliwa na tym punkcie, może za 20 lat już się z tym pogodzę), że wegetarianizm określany jest jako dieta uwzględniająca ryby w swoim jadłospisie. Doskonale wiemy, że każdy kto je ryby to raczej jarosz, a nie wegetarianin. Chyba najlepiej faktycznie nie określać się żadną nazwą, bo wtedy wychodzą właśnie takie niesnaski. Mój Mąż z 18-letnim stażem bezmięsnym, zawsze mówi, że on nie jest "wege" tylko ten co nie je istot i żeby go do żadnego worka nie wrzucać. No i nie wrzucajmy. W każdym bądź razie jeśli nie jesz mięsa już od jakiegoś dłuższego czasu (moim zdaniem minimum rok) to spokojnie możesz planować dzidziusia bez konieczności przygotowywania kuraka. Pani Magda podpowiada jak należy taki jadłospis komponować, więc już jeden problem z głowy :)
O tym "problemie" (dla mnie teraz to już nie problem, ale jeszcze jakieś 4 lata temu to na pewno byłby duży) rozmawiałam też z moja panią ginekolog, która właśnie zaznaczyła tylko, że wegetarianka w ciąży nie powinna dopiero zaczynać zmieniać swojej diety na bezmięsną, tylko raczej trwać w niej już co najmniej rok, dwa, aby nauczyć się prawidłowego komponowania posiłków, zobaczyć reakcję organizmu na inne produkty żywieniowe itd.

W książce znajdziecie informacje o amarantusie, orkiszu i wielu zielonych warzywach - i przypominam o wegetarianach jest tylko niewielka wzmianka, czyli Pani Magda jednoznacznie daje do zrozumienia, że te produkty powinny znaleźć się w diecie nie tylko osób wykluczających mięso, ale tak naprawdę każdego kto chce dbać o swoje zdrowie. 

Wydawnictwo Feeria  wydało tą książkę, podoba mi się jej podręczny rozmiar, mieści się akurat do torebki. Wyraźne kolory, apetyczne zdjęcia sprawiają, że mamy od czynienia z godnym polecenia poradnikiem.
Patronaty medialne nad książką objęły m.in. portale polki.pl oraz wedwoje.pl

14 komentarzy:

  1. mam 28 lat wege stażu a dalej mnie irytuje jak gdzieś idę i mówię że nie jem mięsa i jestem wege to proponują mi rybę ;)


    BTW Przygotowałam tabelkę z E-dodatkami. Jakby cię to zainteresowało to jest na moim blogu:
    http://damy-rade.mylog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Szkoda, że go nie miałam jak sama byłam w ciązy ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. a to ta sama Pani?

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12185073,Ksiazka_kucharska_pelna_plagiatow_ze_znanych_blogow_.html

    OdpowiedzUsuń
  4. tak to ta sama Pani . jak dla mnie żaden autorytet w dziedzinie zdrowego odżywiania szczególnie po wcześniejszych "doniesieniach" dotyczących źródeł pochodzenia jej przepisów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wiedze może mieć ta Pani dużą, to że korzystała z przepisów innych to już druga sprawa, z tego co się zdążyłam zorientować to wybierała bardzo fajne przepisy, zbilansowane i lekkie. Także w tej materii pewnie wiedzę ma, tylko, że się zbyt mocno posiłkowała gotowcami.

      Usuń
    2. po całej "plagiatowej aferze " pozostał niesmak , piszesz:"że wybierała fajne przepisy" i owszem fajne, zbilansowane ale na dobrą sprawę każdy kto w niewielkim stopniu zna się na zdrowym odżywianiu by je wybrał z innych blogów i żywcem przepisał do książki a siebie mianował specjalistą dietetykiem.

      Usuń
  5. jarosz to słowiańska nazwa wegetarianin , mam taką książkę pt“Kosowska kuchnia jarska” i nie am tam ani jednego przepisu z rybami
    A ta Pani to prawda bardzo brzydko pisała trzy swoje poprzednie książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za informację :) Co do autorki książki to napisałam do Wydawnictwa żeby ustosunkowali się co do Waszych doniesień - czekam na odpowiedź, bo nawet nie byłam świadoma, że taka akcja miała miejsce. Zobaczymy jak się sprawy potoczą, bo mam jeszcze jedną książkę tej Pani do zrecenzowania i póki co się wstrzymam.

      Usuń
    2. Trzy poprzednie pełne są żywcem ściągniętych tekstów min z Trufli recenzja książki i prostocie , żywcem , że o przepisach nie wspomnę(te nie mają autorskich praw,ale jednak.....)
      W tej o dzieciach były ogromne fragmenty min. z bloga Am mniam i tylko synek był zmieniony na córkę , podobno ta książka została przeredagowana i na nowo wydana
      Ale niesmak i tak pozostał

      Usuń
    3. A wiesz coś jak wygląda sprawa zdjęć? Były wcześniej używane? Podejrzewam że ta ksiażka "ciąża" jest już tak przetrzepana pod każdym kątem żeby nie było smrodu, szczególnie dla wydawnictwa....no ale masz rację, jeśli ktoś zna temat to raczej nie będzie pałał ochotą do zapoznania się z książką.

      Usuń
    4. Coś te Magdaleny dietetyczki to jakaś plaga :D

      Usuń
  6. Ksiazki nie czytalam, pamietam tylko dyskusje na White Plate, bo wlasnie autorskie przepisy Liski bez jej wiedzy i zgody zostaly opublikowane w tej ksiazce. Ale jesli o wegetarianizm i ciaze, to z jedzenia zwierzat zrezygnowalam pod koniec lipca. W grudniu zaszlam w ciaze i do tej pory nie jem miesa (ryb tez). Zdrowie moje malenstwa jest dla mnie dodatkowym bodzcem do tego, aby zainteresowac sie jeszcze bardziej tym co znajduje sie na moim talerzu. Dlatego np. codziennie jem siemie lniane, ze wzgledu na witaminy, niezbedne dla malenstwa, ktorych nie spozywm w formie ryb czy tabletek. Takze nawet krotszy staz wegetarianski nie wyklucza przed byciem w zdrowej wegetarianskiej ciazy:)
    Karenina

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście to nie jest reguła z tym minimum rokiem, ale ja patrząc po sobie zrobiłabym w tym czasie krzywdę nie tylko dziecku ale i sobie, bo jadłam głupio...dopiero z czasem nauczyłam się co i jak dobierać.
    Co do książki - autorka zgodziła się na sprawdzenie przepisów w programie antyplagiatowym i teraz jest wszystko OK. Także niebawem kolejna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny i przydatny wpis, może się też przydać taki kanał https://www.youtube.com/user/tomehoppl - też mówi o zdrowiu i innych tego typu tematach.

    OdpowiedzUsuń