Od rana w trasie, nie było czasu na zjedzenie śniadania w domu więc ratowałam się...zresztą sami zobaczcie:
Przed śniadaniem /pomiędzy 7.00-8.00/
sok warzywny /prawie litr/
Śniadanie /ok. 9.00/
placuszki na mące ryżowej /sporo ich było, kilkanaście na pewno/ - klikamy po przepis
Przekąska /ok. południa/
jabłko i 2 marchewki
Lunch /ok.13.30/
koktajl ze szpinaku, grapefruita, pomarańczy, banana i miodu - rozcieńczony wodą mineralną
Obiad /ok.15.00/
4 kromki razowca posmarowane serkiem śniadaniowym z przyprawami, obłożone serem żółtym, kotletami pieczarkowymi (klik po przepis) i uparowanym brokułem
Kolacja /ok.17.00/
serek wiejski, trochę rodzynek, amarantus i suszone jabłka
W środy mam przerwę od ćwiczeń na siłowni, obiadu nie było dla kogo gotować, bo mąż na targach w Poznaniu, więc dojadałam to co było w lodówce.
smacznie i zdrowo jak zawsze!:)
OdpowiedzUsuńWzór do naśladowania.
OdpowiedzUsuńPodziwiam
Dorcia R.
Te naleśniczki jakie równe! Mi nigdy takie równe nie wychodzą, ale nauczę się jeszcze :)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda pysznie :) Muszę zrobić te kotleciki :)
OdpowiedzUsuńZdrowo, dietetycznie i pięknie. Kolorowo.
OdpowiedzUsuńKoktajl mnie zachwycił!!
pięknie Moja Droga, a jak zobaczyłam ten kartonik z napisem JUST to aż mi serce mocniej zabiło i pomyślałam, że o czymś nie wiem :)
OdpowiedzUsuń