Strony

środa, 31 lipca 2013

Owocowy deser dla niejadka


Czy Wasze dzieci lubią owoce? Mam nadzieję, że moje będą uwielbiały, po mamusi ;) 
Dziś mam dla Was smakowitą przekąskę idealną na wakacyjne śniadanie, kiedy za oknem już o 8.00 rano temperatura jest wysoka i niezbyt mamy ochotę na qucharzenie. 


Wystarczy banan i masło orzechowe, a dodatki to już w zależności od sezonu, zawartości lodówki i upodobań. U mnie wydrylowane czereśnie i jagody oraz płatki migdałów. Banana kroimy wzdłuż, smarujemy obficie masłem orzechowym i dekorujemy pozostałymi owocami i bakaliami. Oj było pysznie!

niedziela, 28 lipca 2013

Omlet z twarogiem waniliowym i rodzynkami


Inspiracja z bloga Poranek na słodko :), swoją drogą uwielbiam słodkie poranki - placuszki, racuszki, gofry...no i omlety również!

W oryginale autorka używa naturalnego serka twarogowego, ale ze spokojem można użyć także smakowego, który za każdym razem może zamienić nasz omlet w zupełnie inne śniadanie. Dziś użyłam serka twarogowego waniliowego z rodzynkami (do kupienia w Lidl'u), omlet wysmarowałam pastą fasolową z przepisu, który niedawno pojawił się na blogu (klik), obłożyłam świeżymi morelami i suszonymi śliwkami, których całe opakowanie znalazłam na dnie szuflady w kuchni :) Dodatkowo posypałam go płatkami migdałów. 
Było wyjątkowo smakowicie!

Składniki na jednego omleta

150 g twarogu mielonego lub serka twarogowego smakowego (wtedy nie trzeba dodawać nic do osłodzenia omletu)
10 g otrębów (u mnie pszenne firmy Kupiec)
2 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
2 jajka
płaska łyżeczka proszku do pieczenia

łyżeczka oleju do wysmarowania patelni przed smażeniem

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować. Przelać na rozgrzaną patelnię, wysmarowaną tłuszczem. Smażyć ok. 7 minut z każdej strony, do obracania wykorzystać metodę z talerzem - u mnie się sprawdziła!



Dietetyczne słodkości

sobota, 27 lipca 2013

Dieta bez pszenicy - recenzja książki

Doktor William Davis, kardiolog, który obarcza winą za większość chorób pszenicę, a właściwie zawarty w niej gluten zdobył wielką popularność wśród Amerykanów, a jego teorie zataczają coraz większe kręgi także w Europie. Autor książki na podstawie wieloletnich badań klinicznych oraz wyników które obserwował u tysięcy własnych pacjentów przedstawia następujące korzyści wyeliminowania pszenicy z codziennego menu, są to:

- utrata wagi do 20 kg w ciągu pierwszych kilku miesięcy,
- złagodzenie zespołu matebolicznego i cukrzycy typu 2,
- ustąpienie objawów celiakii i schorzeń jelitowych np. zapalenia jelita grubego,
- wyraźne obniżenie poziomu cholesterolu,
- poprawa gęstości kości i zahamowanie osteopenii,
- zmniejszenie dolegliwości skórnych,
- ograniczenie stanów zapalnych i bólów gośćcowych.

W książce wyjaśnia szczegółowo, aczkolwiek z lekką nutką ironii i przytaczając anegdoty, dlaczego pszenica ma na nasz organizm tak destrukcyjny wpływ, że powinniśmy całkowicie pozbyć się jej i jej pochodnych w naszego życia, aby zachować zdrowie i dobrą kondycję. Przytaczając historie z życia wzięte, poparte badaniami i obserwacjami medyków zachęca nas do zdrowego i smacznego życia bez pszenicy, podaje kilkanaście przykładowych jadłospisów, rzuca przepisami i podpowiada jak komponować swój "bezpszeniczny" dzień. 

Mnie osobiście książka nie przekonała, uważam, że całkowita rezygnacja z pszenicy i innych produktów, które zawierają gluten czyli m.in. orkisz, kamut, pszenżyto, jęczmień, żyto, owies, mąka pszenna, żytnia, jęczmienna, płatki pszenne, jęczmienne, żytnie, owsiane, kasza manna, kuskus, kasza jęczmienna (pęczak, mazurska, perłowa), musli, kasze owsiane, kaszki błyskawiczne zbożowe i mleczno - zbożowe, makaron pszenny, makaron żytni, kawa zbożowa - nie jest lekarstwem na choroby, otyłość czy (jak uważa autor) depresję. Wiadomo, wszędzie potrzebny jest umiar i jeśli ktoś zjada bochenek chleba dziennie to na zdrowie mu to na pewno nie wyjdzie, ale też nie możemy wpadać w panikę, jeśli do obiadu zamiast ziemniaków nałożymy sobie kaszę jęczmienną, a na śniadanie zjemy 2 kromki pumpernikla. Oczywiście sprawa ma się inaczej z osobami cierpiącymi na celiakię - w tym momencie każde odstępstwo od diety może powodować nieprzyjemny nawrót objawów chorobowych. William Davis bezpretensjonalnie kpi z mitu pełnego ziarna i panującej opinii, że to co pełnoziarniste lub grahamowe jest zdrowsze niż to co przemielone, wybielone i pozbawione błonnika. Jednak z opisywanych przez doktora przypadków wynika, że osoby "uzależnione" od pszenicy spożywały codziennie pączki, tosty, hot-dogi i hamburgery - i tu jak najbardziej zgodzę się, że umiar a najlepiej rezygnacja z takich produktów jest wskazana. Według mnie jednak można spróbować zastąpić porannego pączka kromką chleba z pełnego ziarna z dżemem domowej roboty, nie codziennie, ale wydaje mi się, że można - choć autorytetem w tej kwestii jestem marnym. 

W każdym bądź razie książkę przeczytałam, swoją wiedzę i horyzonty poszerzyłam, a dziś mam dla Was zadanie i nagrodę :) 
Prowadzę akcję na portalu Durszlak.pl w której możecie wziąć udział  przez co dostaniecie szansę na otrzymanie tej książki w prezencie.
Mimo, że nie mam zamiaru stosować się do wszystkich zaleceń szanownego pana doktora, to znam wiele osób, które z pszenicy (czyt.glutenu) rezygnują bo muszą, mniej osób chce. 
Dlatego właśnie dla nich zróbmy akcję z przykładowymi jadłospisami, które nie będą zawierały ani grama glutenu.

AKCJA MENU BEZ PSZENICY

Zadaniem będzie przygotowanie dziennego menu, które nie będzie zawierało glutenu. 
Dzienny jadłospis powinien się składać z co najmniej 3 posiłków (śniadanie, obiad, kolacja),
każdy posiłek powinien być wegetariański (wykluczamy mięso, w tym także ryby i owoce morza oraz żelatynę),
wszystkie proponowane posiłki powinny być opatrzone zdjęciem, a w poście z dziennym menu należy umieścić ten oto banerek akcji
Bawimy się od 1 do 31 sierpnia, potem w przeciągu 2-3 dni wybiorę zwycięzcę i opublikuję podsumowanie akcji na blogu. 

Konkurs tym razem kierowany jest do autorów blogów kulinarnych.


czwartek, 25 lipca 2013

Domowe salami - wegańskie, bez glutaminianu sodu.


Zdrowe, pełne białka i bez konserwantów. Doprawione według własnych upodobań może wylądować w porannej bułce lub na obiadowej pizzy - mowa o domowym "salami". Użycie odpowiednich, sprawdzonych przypraw gwarantuje nam zachwycający smak bez glutaminianu sodu. Do przygotowania tej domowej "wędliny" użyłam czarnej fasoli, aby upodobnić mój wyrób do popularnego salami (a wyszło z wyglądu takie jak hym..kaszanka?), można jednak użyć także fasoli czerwonej, jak autorka przepisu i moja inspiracja e_d_y_s_q_a. 

To przepis, który zainteresuje raczej osoby, które nie jedzą mięsa, bo komu mięsożernemu chciałoby się bawić w robienie własnego, domowego i na dodatek fasolowego salami? 


Składniki 

2 szklanki ugotowanej czarnej/czerwonej fasoli (dostępna w BadaPak)
4 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
duża cebula
2 łyżki skrobi ziemniaczanej
łyżka agar-agar (dostępny w sklepie DorBio)
4-5 łyżek przecieru pomidorowego (najlepiej bez cukru, ja kupuję w kartonowym opakowaniu np. w Lidl'u)
przyprawy (majeranek, koperek, pieprz ziołowy, sól, mieszanka przypraw do potraw z fasoli - z kminkiem i czosnkiem)



Użyłam Thermomixa, ponieważ całość trzeba dokładnie zmiksować. Zajmuje to około 5 minut, gdyż warto co chwilę ściągać ze ścianek naczynia masę, aby mieć pewność, że wszystko jest dobrze przemielone. 
Powstałą masę przekładamy do wysmarowanych olejem szklanek (najlepiej prostych lub rozszerzanych ku górze, z grubego szkła). Masę należy dobrze uklepać, żeby nie było dziurek z powietrzem.* Szklanki wsadzamy do garnka wyłożonego ściereczką i ostrożnie zalewamy ciepłą wodą, mniej więcej do 3/4 wysokości szklanek. Gotujemy na małym ogniu pod przykryciem około 35 minut. 

Po tym czasie ostrożnie wyciągamy szklanki i czekamy około godziny na przestudzenie, aby potem wyciągnąć "salami" okrawając dookoła nożem.
 Obtaczamy w przyprawach, zawijamy w folię i odstawiamy na kilka godzin do lodówki. 


*Masy nie nakładamy aż po sam brzeg, bo podczas gotowania zwiększa swoją objętość i gdy będzie jej za dużo to wyskoczy ;)


Moje dzisiejsze śniadanie to bułka z ziarnami, serek twarogowy ze szczypiorkiem, salami fasolowe, plasterek żółtego sera, plasterek pomidora, świeżo zmielony pieprz i łyżeczka ketchupu bez cukru produkowanego przez firmę Primavika - to jeden z pierwszych ketchupów dostępnych na polskim rynku bez dodatku cukru! Szukajcie go w sklepach, jest pyszny!

środa, 24 lipca 2013

Pasta fasolowa na słodko

Jak widzicie po wpisach blogowych uwielbiam placuszki i wszystkie zdrowe pasty do kanapek, najlepiej w tonacji czekoladowo-orzechowej. Z fasoli pastę robiłam tylko pikantną, dodając do ugotowanych ziaren ząbek czosnku, kilka oliwek czy paprykę. Jednak skoro uwielbiam ciasto z fasoli to czemu nie spróbować zrobić z tej rośliny czeko-pasty na słodko? 
Tak oto powstała pyszna pasta fasolowa na słodko:

szklanka ugotowanej, białej fasoli (np. Kupiec, małe ziarna, które łatwiej się zmiksują)
pół awokado
2 łyżki karobu lub kakao
dojrzały banan
2 łyżki płatków migdałów
2 łyżki syropu z agawy (Evergreen) lub płynnego miodu

Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę. Nakładać na ulubione pieczywo lub wyjadać prosto ze słoiczka, w którym taka pasta może być przechowywana przez 2-3 dni (oczywiście w lodówce).


Dietetyczne słodkościFasola w letniej odsłonie

poniedziałek, 22 lipca 2013

Hot dogi jak młody bóg

Chyba coś mi się pomyliło, zamiast młody bóg miało być mody BÓB :) A no właśnie, młodym bobem, a dokładniej pastą zrobioną właśnie z tego letniego warzywa wysmarowałam bagietki w których robiłam hot dogi, a raczej hot wegi :) Parówy mieliśmy oczywiście sojowe, ze sklepu Evergreen, dodatkowo sałata z ogródka, szczypiorek i pomidory koktajlowe. Żyć nie umierać!

Składniki na 2 porcje

duża bagietka (u nas graham)
200 gramów obłuskanego bobu
ząbek czosnku
2 parówki sojowe (np. z Evergreen)
sałata, pomidory, szczypior, ewentualnie żółty ser
sól i pieprz
odrobina siemienia lnianego lub innych ziaren np. słonecznik, dynia, chia...

Bagietkę wydrążamy z miękkiego miąższu. Obgotowany bób miksujemy z czosnkiem i przyprawami na gładką masę, powstałą pastą smarujemy wnętrze bagietki. Wsadzamy parówkę (na tym etapie można też dać żółty ser). 
Zapiekamy w nagrzanym piekarniku z termoobiegiem około 10-15 minut w temp. 180 stopni, tak żeby bagietka skruszała. 
Po wyciągnięciu dokładamy świeże warzywa i przyprawy. 
Warzywa Strączkowe - edycja letniaWegetariański grill - edycja 2Oczywiście można sobie polać sosem czosnkowym lub ketchupem.

Podobnie postępujemy podczas przygotowania hot dogów na grillu, najpierw opiekamy bagietkę z pastą z bobu i parówką a potem tylko dokładamy świeże warzywa

Smacznego!

sobota, 20 lipca 2013

Wegańskie racuchy z jagodami - bez tłuszczu

To moje drugie, wegańskie racuchy - na blogu bowiem już jakiś czas temu pojawił się przepis na ananasowe racuchy bez jajek i mleka - po przepis zapraszam tutaj
Te dzisiejsze są natomiast bardziej puszyste i "napompowane" powietrzem. Smażone oczywiście bez tłuszczu, zgodnie z moim (a właściwie Magdy!) sposobem na beztłuszczowe smażenie placków/racuchów o którym możecie przeczytać we wpisie z ananasowymi racuchami. 

Przepis z bloga Magdy - Smak Zdrowia
(od razu uprzedzam pytania i napiszę Wam, że przetestowałam i wychodzą zarówno z nasionkami chia tzw. szałwią hiszpańską jak i z siemieniem lnianym zwykłym lub złocistym - oba składniki można kupić w sklepie BadaPak).

Składniki na 10-12 racuchów

100 g + łyżeczka mąki pszennej pełnoziarnistej 
10 g stevii w krysztale Stevija
15 g drożdży świeżych
100-120 ml ciepłego mleka roślinnego 
łyżka octu jabłkowego
łyżeczka sody
łyżka nasion chia lub siemienia lnianego + 5-6 łyżek ciepłej, przegotowanej wody

dojrzały, mały banan
garść jagód

Nasiona chia lub siemię zalewamy ciepłą wodą, mieszamy i odstawiamy na ok. 15 minut - w tym czasie nasionka pokryją się specyficzną otoczką, podobną do galaretki. 

Łyżeczkę mąki, stevię, drożdże i ciepłe mleko dokładnie mieszamy do rozpuszczenia wszystkich składników - odstawiamy na kilkanaście minut, aby drożdże zaczęły pracować.
 Można oczywiście użyć mleka krowiego, ja jednak za każdym razem robiąc te racuchy używam "napoju" kokosowego otrzymanego ze sklepu DorBio - łyżka proszku kokosowego zalana ciepłą wodą tworzą aromatyczne, lekko słodkawe mleczko.
Sodę zalewamy octem - uwaga, bo się pieni - mieszamy energicznie.
Do zaczynu dodajemy 100 g mąki, napęczniałe nasionka i ocet z sodą - mieszamy łyżką dość energicznie dodając pokrojonego na plasterki banana i jagody.
Smażymy pod przykryciem - nie trzeba dużo tłuszczu, wystarczy łyżeczka przed pierwszym smażeniem rozsmarowana po całej patelni - odpada smażenie w głębokim tłuszczu!

A jak jagody to piosenka "Jesteśmy jagódki" - wszak od pierwszego września będę śpiewać wraz z dzieciakami z "zerówki" hity rodem z Fasolek i małej Natalki Kukulskiej ;)


Jagodowo Nam edycja 5!Dietetyczne słodkościNakarm Cukrzyka latem

piątek, 19 lipca 2013

Pełnoziarnista tarta jagodowa

Ciasto na tartę do najbardziej dietetycznych nie należy, ale jeśli zamienimy masło na olej kokosowy, cukier na syrop z agawy (lub stevię) a mąkę damy pełnoziarnistą można pokusić się na okazjonalne zjedzenie takiej pyszności jaką jest tarta z owocami. 


W moim przypadku są to jagody, gdyż teraz jest sezon na te malutkie, czarne kuleczki - wiem jednak, że i rabarbar, i jabłka czy gruszki idealnie spełnią rolę najzdrowszej warstwy tarty. Inspirowałam się przepisem z bloga Dietolog.eu - tam wersja rabarbarowa.


W przygotowaniu tarty pomagał Thermomix, w którym z powodzeniem zrobiłam każdą warstwę.




Składniki na okrągłą, 20 cm blaszkę (tortownicę)

100 g mąki pszennej pełnoziarnistej (Lubella)
70 g oleju/masła kokosowego 
2 łyżki oleju w formie płynnej np. olej z awokado dostępny w sklepie BadaPak
3 łyżki wody
1 lub 2 łyżki syropu z agawy (Evergreen)
szczypta soli

250 g jagód
250 g chudego  twarogu (u mnie Pilos z Lidl'a)
szklanka amarantusa ekspandowanego (EkoProdukt)
kilka rozkruszonych tabletek stevii (Stevija) - w zależności od słodkości owoców

4 białka
50 ml (pół na pół z ekstraktem waniliowym - na spirytusie lub wódce)
3-4 łyżki syropu z agawy
50 g stevii Stevija w krysztale

Przygotowujemy ciasto - masło kokosowe, olej, wodę , syrop z agawy i sól zagotowujemy - w Thermomixie należy ustawić czas 4 minuty, temp. 100 stopni i pozycje obrotów 1. Powstały "słodki olej" przelewamy do miseczki i pomału dosypujemy mąkę, energicznie mieszamy. Powstanie nam ciemne ciasto, które należy przełożyć do tortownicy i "uklepać". Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy ok. 15 minut, aż brzegi wyraźnie się zezłocą. Wyciągamy blachę z pieca i odstawiamy do ostudzenia.

Przygotowujemy masę owocową - miksujemy na niskich obrotach jagody, twaróg, amarantus i stevię. Przekładamy na wystudzone ciasto (i myjemy Thermomix).

Ubijamy białka na sztywną pianę - jeśli używacie Thermomixa to nie zapomnijcie nałożyć motylka, jeśli robicie to mikserem warto poprosić drugą osobę o pomoc lub użyć miksera z misą obrotową. Będziemy bowiem musieli wlać gorący syrop powstały po rozpuszczeniu i zagotowaniu w rondelku wody, stevii i syropu z agawy do piany z białek - trzeba to robić bardzo powoli, cieniutką strużką. Jeszcze chwilę ubijać - teraz piana stanie się gęstą, słodką masą*. Przekładamy ją na warstwę owocową i zapiekamy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 15 minut. 

*w moim przypadku stanowczo trzeba było zmniejszyć ilość 
płynów, bo niestety syrop za sprawą braku cukru nie zrobił się gęsty przez co moja pianka jest prawie niewidoczna, dlatego jeśli zależy Wam na pokaźnej piance to zamiast syropu z agawy dajcie 100 g zwykłego cukru!

Wyciągamy i czekamy, aż całkowicie przestygnie. 

Smacznego :)

Jagodowo Nam edycja 5!Dietetyczne słodkości

poniedziałek, 15 lipca 2013

Koktajl z buraka i sezonowych owoców

Lubicie buraki? Osobiście nie jest to jakieś moje ulubione warzywo, zjem, ale bez zachwytu. Oczywiście najczęściej spożywamy buraki w barszczu czerwonym, jednak szukając informacji o wyciskarkach do soku, natknęłam się na przepisy zawierające buraki jako jeden ze składników koktajli i musów owocowych. Postanowiłam spróbować. Ostatnie tegoroczne truskawki i soczyste gruszki wylądowały w koszyczku zakupowym. No i oczywiście burak również. 

Koktajl - mus zrobiłam w Thermomixie, jest on raczej bardziej do wyjadania łyżeczką niż picia przez słomkę, dlatego kilka moich wakacyjnych śniadań wyglądało właśnie w ten sposób, mus z buraka i musli - w tym przypadku musli Tak Jak Chcesz - Ultramaraton. 

Składniki na porcję śniadaniową

burak
2 szklanki truskawek/jagód/malin/borówek
soczysta gruszka/jabłko
pół szklanki wody mineralnej


Buraka obieramy, truskawki pozbawiamy szypułek, a gruszkę po umyciu wydrążamy z gniazda nasiennego. Wszystkie składniki oprócz wody miksujemy dokładnie w Thermomixie lub blenderze. Ta czynność zajmuje około minuty, ponieważ buraka należy mocno zmiksować. Dodajemy wodę do rozcieńczenia i miksujemy przez chwilkę jeszcze raz. Przelewamy do wysokiej szklanki, obsypujemy ulubionym musli. Zjadamy łyżeczką. 

Spośród wszystkich witamin w buraku ćwikłowym znajdziemy ponadprzeciętne ilości witaminy znanej jako kwas foliowy (czasem nazywanej witaminą B9).

niedziela, 14 lipca 2013

Makaron z jagodami po wegańsku

Makaron mogłabym jeść codziennie, tylko zdrowy rozsądek mnie przed tym chroni, bo pewnie znowu wyglądałabym jak kuleczka :) Coraz częściej przekonuję się do makaronu na słodko, z owocami i bakaliami, jest to miłe urozmaicenie obiadów, szczególnie latem, kiedy wysyp jagód, malin i borówek jest największy. Tym razem zapraszam Was na makaron z jagodami w wersji wegańskiej - ze śmietanką sojową, neutralną w smaku, bogatą w białko i nadającą się nie tylko dla wegan, ale także dla osób uczulonych na białko mleka. 

Takie cuda jak śmietankę sojową można nabyć w internetowym sklepie Evergreen, któremu dziękuję za możliwość wypróbowania nietypowych produktów wegańskich.

Owoce jakich użyjemy do przygotowania oczywiście mogą ulec zamianie na inne, a śmietana może być też zwykła (choć osobiście wybrałabym w takiej wersji jogurt bałkański lekki). 

Całość przygotowania zajmuje tyle co ugotowanie makaronu, a im więcej jagód zmiksujemy tym więcej sosu otrzymamy. Danie nadaje się do spałaszowania na łonie natury, jest równie smaczne na ciepło jak i na zimno, wystarczy przełożyć zmieszany makaron z owocami do pojemnika i w drogę!

Składniki na 2 porcje

makaron pełnoziarnisty (np. gniazda)
2 szklanki jagód
płatki migdałów 
ewentualnie odrobina syropu z agawy lub innej substancji do słodzenia (u mnie obyło się bez niczego)

Makaron gotujemy w wodzie. W drugim garnku dusimy jagody ze śmietaną, część jagód warto rozgnieść widelcem (lub blenderem), aby puściły sok, jeśli jest taka potrzeba dosładzamy. 
Gdy makaron będzie już ugotowany dodajemy go do jagód
i mieszamy, ozdabiamy migdałami. 


Piknik z dzieckiem, czyli obiad na zimnoJagodowo Nam edycja 5!

piątek, 12 lipca 2013

Kawa mrożona z truskawkami

Nie pijam kawy, nigdy nie rozpoczynałam dnia od "papierosa i kawy" jak w piosence Kasi Nosowskiej - ale od kilku dni to się zmieniło, zamiast papierosa mam "słomkę" a zamiast czarnej kawy mam moją kawę mrożoną z truskawkami ;)
Nie wiem co mnie tknęło i namówiło do włożenia do koszyka  kawy rozpuszczalnej z nutą orzechową Douwe Egberts, której różne limitowane smaki są obecnie dostępne w Biedronce. Jednak  nie żałuję, dokupiłam sobie do niej napój sojowy waniliowy i truskawki. Smakuje obłędnie, zapach orzechów jest wyraźnie wyczuwalny, słodycz napoju pozwala mi wypić cały duży kubek (bo smak kawy ogólnie jest mi obcy i niezbyt za nim przepadam) a truskawki dodają tej szczypty lata, która pozwala cieszyć się życiem. 

Składniki na 2 duże, wysokie szklanki

3 łyżeczki ulubionej kawy rozpuszczalnej (w wersji dla dzieci przyda się rozpuszczalna kawa zbożowa)
pół szklanki wrzątku (ok. 150 ml)
kilkanaście słodkich truskawek
schłodzony napój sojowy waniliowy

Kawę zaparzamy wrzątkiem, przykrywamy i odstawiamy do wystygnięcia. Truskawki miksujemy i przekładamy do foremki do "kostek" lodowych - u mnie jak widać na zdjęciu foremka ma kształt serduszek. Wstawiamy do zamrażarki na kilka godzin (najlepiej zrobić od razu więcej i potem tylko sobie "wyciskać"odpowiednią liczbę kostek). 
Przestudzoną kawę przelewamy po połowie do szklanek, zalewamy napojem sojowym i dekorujemy zamrożonymi kostkami truskawkowego musu. 

Oczywiście można użyć innych owoców, robiłam też z jagodami - zasada jest identyczna, miksujemy, mrozimy i pijemy. Napój sojowy waniliowy kupuję w Biedronce, ale oczywiście można użyć zwykłego mleka lub innego napoju roślinnego np. mleka owsianego lub ryżowego. 

Owoce z sadu i dzialkiJedzenie z muzyką w tle IIIKawa...i co dalej?Dla ochłody

środa, 10 lipca 2013

Lato w kuchni pięciu przemian - recenzja książki

Lato, czyli Wielkie Yang - tak rozpoczyna się książka Anny Czelej zatytułowana "Lato w kuchni pięciu przemian". Lato czyli energia, ruch i aktywność - przecież to właśnie latem mamy więcej czasu na wieczorne bieganie, na wypad na basen, wycieczki rowerowe,  grillowanie. Ale jednocześnie lato jest też czasem odpoczynku, leżakowania i spokoju - któż z nas wyobraża sobie popołudniową drzemkę na hamaku zawieszonym w ogrodzie w zimie? Toż to nie do ogarnięcia :) Hamak, opalanie, kapelusz na głowie i wyprawa łódeczką po jeziorze - tylko latem. Czyli znowu yin i yang. Do tego wysyp owoców (głównie seksownie czerwonych takich jak truskawki, porzeczki, maliny, czereśnie, wiśnie, jagody) oraz warzyw - tu króluje głównie zieleń - bób, sałata, kapusta, fasolka, koperek, szczaw, szpinak...no i ogórki małosolne!

W książce pani Ani znajdziemy ogrom przepisów wykorzystujących wyżej wymienione produkty (i wiele innych również) - przygodę z gotowaniem wg pięciu przemian w lecie zaczynamy od zup, które wg tradycyjnej chińskiej medycyny powinny być gotowane nawet 48 godzin! Na szczęście w lecie możemy sobie pozwolić na skrócenie tego czasu :)
Kolejne przepisy to pomysły na letnie surówki i sałatki, pełne świeżych warzyw, które o tej porze roku powinny być ogólnie dostępne, nawet dla tych "nieszczęśliwców", którzy nie posiadają swojego ogródka (tak jak np. ja.... - ale to się zmieni!). Nie myślmy jednak, że jeśli lato to tylko chłodniki i zimne surówki, tu też jest miejsce na ciepłe obiady, lekkie, ale podane na ciepło. Naleśniki, placki, kluski, zapiekanki - smakują zarówno ciepłe jak i wystudzone - dlatego są idealne na każdy dzień lata. Dodatkowym działem, który na pewno przyda się każdej gospodyni domowej to rozdział poświęcony przetworom - zamykajmy lato w słoikach. 

Książka liczy 218 stron i została wydana przez Wydawnictwo Illuminatio  i jest drugą, którą miałam okazję przeczytać - pierwsza to Wiosna w kuchni pięciu przemian, a przed nami jeszcze jesień i zima. 

Patronat nad książką objęło wiele popularnych portali promujących wegetarianizm takich jak zwegowani.pl czy Wegetariański Świat.
Książka pełna jest zdjęć opisywanych potraw, nie są to zdjęcia wykonane przez profesjonalne studio - co dla jednych może być atutem - bo takie "normalne" zdjęcia zachęcają do wykonania potrawy bez obaw, że nie wyjdzie nam takie cudo jakie widzimy na fotografii, jednak niektórzy "jedzą wzrokiem" i właśnie do gotowania zachęca ich pięknie wyglądająca potrawa ustawiona w odpowiedniej aranżacji, idealnie oświetlona i wprost "wychodząca" ze zdjęcia. Osobiście bardzo lubię "artystyczne" zdjęcia jedzenia, w mojej kuchni wiszą wydrukowane fotografie pięknych ciast, tortów i ciasteczek, dlatego w tej książce trochę brakuje mi zachwytu nad zdjęciami, choć przyznam, że rekompensuje to zachwyt nad prostotą dań :) 

Zgodnie z tradycją oddaję Wam mój egzemplarz w zamian za uzasadnienie dlaczego KOCHACIE LATO? 

Pod wiosennym konkursem wpisało się 20 osób, mam nadzieję, że w lecie padnie rekord!

Na Wasze komentarze czekam do niedzieli (14 lipca 2013 roku), a w poniedziałek rano możecie szukać informacji o zwycięzcy, który otrzyma przeczytaną, ale przecież jeszcze pachnącą świeżością książkę.

Zdjęcia pochodzą ze strony http://wkuchnipieciuprzemian.pl/

poniedziałek, 8 lipca 2013

Wegańskie ciasteczka jaglane z czekoladą

Miało być ciasto takie jak z bloga Zdrowy Talerz, a wyszły ciasteczka - pyszne, zdrowe i wegańskie. Do ich przygotowania użyłam ciemnej (70% kakao) czekolady z malinami z Lidl'a - całkowicie wagańskiej /tak dla zainteresowanych/ i mimo, że to tylko 30 gramów (3 kostki) to smak malin był wyraźnie wyczuwalny, dlatego jeśli użyjecie np. czekolady ze skórką pomarańczową lub karmelem to smak będzie inny. Warto poeksperymentować. Osobiście lubię kupować czekolady w pobliskim Lidl'u i Kauflandzie, przynajmniej te u nas są porządnie zaopatrzone w różnorakie czekolady z wysoką zawartością kakao. A Wy gdzie kupujecie ciemne czekolady? 


Do przygotowania ciasteczek używamy także sporo wiórek kokosowych, pamiętajcie, że wiórki są często dostępne zakonserwowane siarczanami, a to nie jest dobre dla naszego organizmu, dlatego polecam wybrać się np. do Lidl'a - tam są wiórki bez siarki. 



Składniki na 12 ciastek

2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (np. firmy Sante)
szklanka otrębów (obojętnie jakich - u mnie owsiane Sante)
4 łyżki syropu z agawy (Evergreen) lub taka sama ilość płynnego miodu
łyżka oleju kokosowego w formie stałej (będziemy go roztapiać)
30 g ulubionej czekolady najlepiej min. 70% kakao
szklanka wiórek kokosowych 
łyżka nasionek chia - dostępne w sklepie BadaPak + 4 łyżki ciepłej wody

Do przygotowania ciasteczek użyłam Thermomixa.

Kostki czekolady mielimy kilka sekund do uzyskania małych kawałeczków a nawet "wiórek". Dodajemy ugotowaną i ostudzoną kaszę jaglaną, otręby, syrop z agawy, wiórki kokosowe i roztopiony olej kokosowy - powinien być w formie płynnej. Nasionka chia zalewamy ciepłą wodą i odstawiamy na 5 minut, zrobi się z nich mało apetyczny "glutek" - zastąpi nam jajko. Dodajemy napęczniałe nasionka do naczynia miksującego i miksujemy wszystko razem ok. 1,5 minuty na pozycji 5-7. Po tym czasie nabieramy bardzo gęste ciasto łyżką i w dłoni formujemy ciasteczko, kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Wsadzamy do nagrzanego piekarnika do 180 stopni C i pieczemy ok. 25-30 minut. Wyjmujemy przestudzone, wtedy mają odpowiednią konsystencję. 

Kilka słów o ciemnej czekoladzie (źródło)
Gorzka czekolada to nie tylko wyborny smak. Naukowcy, badając skład kakaowych ziaren, odkryli w nich wiele cennych dla zdrowia substancji. A ich zawartość jest największa właśnie w gorzkiej czekoladzie. Oto dlaczego warto od czasu do czasu zjadać kilka kostek.

  • Pomaga w myśleniu. Zawiera wiele związków pobudzających mózg do pracy, np. pirazynę. Dlatego kilka kostek gorzkiej czekolady może rozjaśnić nam umysł, poprawić koncentrację, pamięć, czas reakcji i ułatwić rozwiązywanie problemów. W związku z takim działaniem czekolady niektóre dzieci mogą być nadmiernie pobudzone oraz mieć kłopoty z zaśnięciem.


  • Dodaje energii - ma najwięcej spośród czekolad węglowodanów, magnezu, potasu, żelaza, ale nie zawiera (albo niewiele) cukru! Specjaliści uważają ją za najlepiej przyswajalne, skoncentrowane źródło energii. Dobrze mieć taką "bombę energetyczną" w plecaku, wybierając się na wędrówkę czy trening. Gdy zupełnie opadniesz z sił, na pewno postawi cię na nogi. 


  • Zapobiega miażdżycy i zakrzepom. Okazało się, że ziarna kakaowe są dosłownie "zapchane" flawonoidami. Te naturalne substancje hamują procesy utleniania "złego" cholesterolu, chroniąc nas przed miażdżycą i nowotworami. Pomagają zwalczyć infekcje, regulują właściwe napięcie mięśni i naczyń krwionośnych oraz "pilnują", żeby płytki krwi nie zlepiały się, zapobiegając tworzeniu się zakrzepów i udarowi mózgu.


  • Wzmacnia serce. Zawarte w ziarnie kakaowym polifenole obniżają ciśnienie krwi i zapobiegają zawałowi serca. Holenderscy naukowcy dowiedli, że osoby, które regularnie jedzą (albo piją) czarną czekoladę, 50 proc. rzadziej umierają na zawał.


  • Filtruje nerki. Dzięki dużej zawartości alkaloidu teobrominy pobudza pracę nerek i jako łagodny środek moczopędny znakomicie je oczyszcza. To ważna informacja dla osób, które mają skłonność do infekcji dróg moczowych. 


  • Łagodzi kaszel. Ostatnio naukowcy odkryli, że teobromina skuteczniej hamuje kaszel niż stosowana do tej pory kodeina i nie wywołuje uczucia senności. Spróbujmy zatem ratować się gorzką czekoladą, gdy złapie nas przeziębienie.





Zainspiruj się kaszą!