Piękne zdjęcia, dobrej jakości papier, przystępne przepisy z określonym poziomem trudności - to wszystko znajdziecie w pozycji książkowej "Cukiernia Lidla". Spodobała mi się od razu, kilka przepisów wpadło do głowy i już myślę, kiedy będę piec, mimo, że nie czuję się pewnie w "słodkościach", zdecydowanie wolę dania obiadowe lub posiłki śniadaniowe, ale opisy Pawła Małeckiego są na tyle precyzyjne, iż śmiem twierdzić, że nawet mi uda się upiec te cuda.
Cieszę się, że mam tę książkę.
Szkoda tylko, że jej zdobycie graniczyło z cudem, a atmosfera jaka się przy tym wytworzyła w okolicznych sklepach była niezbyt przyjazna...Brak książek jestem w stanie zrozumieć i się z nim pogodzić, wszak na każdym plakacie zaznaczone, że promocja trwa do wyczerpania zapasów. Milion książek rozszedł się jak świeże bułeczki. OK, nie zdążyłam, trudno, mój pech. Ale, gdy brakuje naklejek i nikt tak naprawdę nie wie co z tym fantem zrobić jest sytuacją mocno irytującą. Wędrówki od sklepu do sklepu są fajne dla emerytowanych kobietek, które mają dużo wolnego czasu, tylko czy im zależy na książce z przepisami, skoro same mają swoje od lat sprawdzone przepisy na sernik i szarlotkę i w sumie nie pieką nic innego? Tu dla Lidla duży minus, za brak zorganizowania tego jakoś "po ludzku", w końcu po to są osoby z plakietką "kierownik", które mogłyby chyba zrobić na paragonie adnotację, która byłaby równoznaczna z ilością niewydanych naklejek. Przybić swoją pieczątkę i po sprawie. Co ma zrobić człowiek z całym koszem zakupów, który dowiaduje się przy wydawaniu paragonu przez kasjera, że nie dostanie naklejek, na które liczył. A w sumie to nawet w związku z całą akcją "książkową" robi tam zakupy przedświąteczne....Moim zdaniem mało to profesjonalne i wymaga dopracowania przy kolejnej takiej promocji.
W każdym bądź razie nam się udało, aczkolwiek, żeby odebrać książkę, musieliśmy odwiedzić 3 sklepy, a do jednego wracać 2 razy, a decyzje kierowników były dalece niespójne, co dodatkowo podkręciło irytację.
Nie miałam problemu z odbiorem książki, również moja mama, a także przyjaciółka, koleżanka, mama koleżanki i jeszcze jakieś ponad 5 osób które wiem, że ją na pewno mają. Polecam kontakt z fanpage'm Lidla, widziałam, że do tej pory podchodzą do każdego profesjonalnie. Zamiast zbierać naklejki można było książkę zamówić na Allegro czy OLX. Rozumiem, że nie każdy robi często zakupy w Lidlu, ja osobiście bardzo lubię ten sklep, a z racji, że mam blisko robię w nim dość często zakupy. Nie twierdzę, można by napisać na drzwiach sklepu, że naklejek już nie ma, ale niestety podstawową funkcją promocji jest ściągnięcie klienta, często za wszelką cenę. I niestety pracownicy bardzo często nie mają wpływy na to, że nie ma naklejek, że nie wywieszono kartki na drzwiach sklepu, że jej nie ma, ani, że nie mogą na paragonie wypisać, że naklejek nie wydano. Proszę napisać jak wyżej napisałam na fanpage Lidla, może wezmą pod uwagę Pani sugestię. Albo pod koniec każdej akcji (nie tylko w tym sklepie) przez zrobieniem zakupów pytać czy jeszcze są naklejki itp, itd. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych i spokojnych świąt. Kasia
OdpowiedzUsuńTrochę niesprawiedliwa opinia o kobietach na emeryturze, które nie mają nic do roboty i robia dwa ciasta na krzyż.
OdpowiedzUsuńNie można tak uogólniać.
ale to jest racja z tymi kobietami. ja się zgadzam z opinią Karoliny :)
UsuńJa rownież nie miałam problemów ze zbieraniem naklejek i odbiorem książek . Tak , kilku , tym sposobem mój Mikołaj będzie miał prezenty pod choinkę 😉. Może to kwestia wielkości miasta i zapotrzebowania . U nas ksiazki wydawano do ostatniego dnia promocji. Pozdrawiam ze 100-tysięcznego miasta 😊
OdpowiedzUsuńWitam...a ja spotkałam się z odrobinkę innym problemem. Otrzymałam 4 naklejki w prezencie od znajomych, więc aby zdobyć kolejne 2 udałam się na zakupy. Jakże ogromne było moje rozczarowanie, gdy przy kasie niemiła pani oznajmiła mi, że może wydać mi te 2 naklejki, ale nie ma już kartoników, na które należało je przykleić i mimo posiadania wielu książek do wydania, nie mam szans, żeby jedną otrzymać. Uważam, że marketing Lidla powinien się lepiej przygotować na kolejne akcje.
OdpowiedzUsuńU nas książkę odebrałam w sumie 2 dni po promocji bo przyszla dostawa książek. A w tamtym roku wysłałam naklejki z formularzem który dał mi kierownik sklepu ponieważ książek brakło na długo przed końcem i potem listownie przyszła.
OdpowiedzUsuńa u nas prędzej skończyły się naklejki niż książki ! foch! ;/
OdpowiedzUsuńmimo robienia zakupów, naklejek nie otrzymałam... Pani przy kasie powiedziała właśnie,że się skończyły ale książki jeszcze są... bzdura!
OdpowiedzUsuńA ostatnio jak było z nożami? naklejki pozbieram a noży? brak! paranoja!
Ja miałam sytuację, że obrażona kasjerka nie chciała przyjąć moich naklejek bo 5 było na jednym kartoniku naklejonych, a jedna na osobnym. Gdy poprosiłam ja o wskazanie punktu regulaminu, który jej na to nie pozwala nie wiedziała co ma powiedzieć, ale i tak nie wzięła moich naklejek. Dopiero interwencja przez formularz kontaktowy na stronie lidla pomogła.
OdpowiedzUsuńo ile się nie mylę, to w regulaminie pisało o tym, że naklejki musza być na jednym kartoniku. Zreszta potwierdzili to na fp Lidla. Jednak warto właśnie obserwować ich stronkę, bo podchodza dość profesjonalnie i często rozwiazuja sprawy przez formularz
UsuńJa swoją kupiłam na Allegro, za całe 12 zł :) Moja Rodzinka zakupów w Lidlu nie robi, a książkę chciałam, więc taki szybki zakup wydawał się dobrym pomysłem. Czytając Twój post - utwierdzam się w tym przekonaniu :)
OdpowiedzUsuńTak naklejek nie było, a książki sama jak pakowałam zakupy to widziałam, że pani przy kasie miała ;/
OdpowiedzUsuńJa sama ubierałam naklejek na 3 ksiażki, a i jeszcze 4 naklejki mi zostały. W moich okolicach nie było z tym problemu. Jednak właśnie niektórzy skarżyli się na brak naklejek i na brak pomocy ze strony pracowników w sklepie. Chyba pierwszy raz im się to zdarzyło, bo ja naklejki zbierałam już wcześniej i na nóz i na poprzednia ksiażkę i nie słyszałam o takich kłopotach... w przyszłej akcji (jeśli planuja) musza to inaczej zorganizować
OdpowiedzUsuńU mnie w lidlu (W-wa) dawali pieczątki i nie było problemu z odbiorem.
OdpowiedzUsuń