środa, 29 maja 2013

Pieczone jabłko z żurawiną

W ramach współpracy dostałam od sklepu BadaPak opakowanie żurawiny suszonej, takiej prawdziwej bez oleju i bez cukru. Smak? Hymm no dość odbiega od tego co znamy ze sklepowych półek, kwaśna i chrupiąca. Dla mnie OK, bo ja ogólnie "kwasolubna", ale mój małżonek przełknął jedną i stwierdził, że woli cukrowe. Są gusta i guściki. Wystarczyła jednak odrobina miodu i słodkie jabłko, aby docenić kwasowość żurawiny.

Składniki na porcję śniadaniową

duże jabłko
4 łyżki żurawiny suszonej (BadaPak)
łyżeczka płynnego miodu
szczypta cynamonu
4 łyżki wody

Jabłko wydrążyć z gniazda nasiennego, wysmarować od środka cynamonem. Żurawinę wymieszać z odrobiną wody i płynnego miodu. Wyłożyć ją do środka jabłka. Zapiekać około 18 minut w temperaturze 160-180 stopni. 


Informacje odnośnie użytej przeze mnie żurawiny:
"Na wytworzenie 1kg takiej żurawiny potrzebne jest 12kg naturalnej żurawiny. Jest ona bardzo lekka co daje kilkakrotnie wiekszą objętość porównując ze zwykłą żurawiną ciętą/całą kandyzowaną. Żurawina ta jest niesłodzona jak rownież bez oleju słonecznikowego. Jedyna w 100% bez żadnych dodatków.
Żurawina dostarcza błonnika tyle, ile jabłka, ponadto witaminę C, witaminę B1 i B2, sole mineralne: wapń, fosfor, miedź i jod, garbniki, taniny oraz kwas cytrynowy i jabłkowy. To one odpowiadają za   cierpko-słodki smak. Naukowcy potwierdzają, że żurawina należy do czołówki roślin o właściwościach prozdrowotnych. Od dawna stosowano żurawinę w medycynie naturalnej do leczenia chorób nerek i pęcherza moczowego. Żurawina zawiera sporo cytrynianów, które mogą ograniczać powstawanie złogów szczawianowo-wapniowych. Dlatego regularne picie dużej ilości soku , lub spożywanie owoców żurawiny pozwala zapobiegać powstawaniu kamieni nerkowych, ale także je rozpuszczać.
Co więcej, żurawina ma działanie antybakteryjne i może zwalczać infekcje dróg moczowych. Żurawina hamuje przyleganie bakterii E.coli do ścian komórkowych dróg moczowych, ogranicza ich namnażanie i ułatwia wydalanie. Podobnie żurawina działa na bakterie Helicobacter pylori odpowiadające za powstawanie wrzodów oraz na drobnoustroje wywołujące próchnicę, choroby dziąseł i przyzębia. Substancje zawarte w cierpkiej żurawinie działają na zęby jak teflon. Tworzą one powłokę utrudniającą przyleganie bakterii do szkliwa i infekowanie dziąseł. Ale to nie wszystko. Żurawina przyniesie ulgę także kobietom w okresie menopauzy."

sobota, 25 maja 2013

Kokosowa szarlotka z kaszą jaglaną

Znalazłam ten przepis w Eko Quchni, od razu wiedziałam, że muszę przygotować taką szarlotkę, w przepisie znalazłam same ulubione składniki - kaszę jaglaną, wiórki kokosowe no i jabłka, dużo jabłek! A przy okazji ani grama masła i cukru. 
Żyć nie umierać, jeść nie żałować!
Przepis wydawał mi się skomplikowany jak na moje skromne możliwości cukiernicze, nie jestem dobra w słodkich wypiekach, wszystko co jest choćby ciut bardziej skomplikowane od wrzucenia składników do jednego gara i wymieszania budzi we mnie strach. Do tej szarlotki podchodziłam zatem cały tydzień, jak do jeża. W końcu wczoraj miałam zasiąść do kompletowania dokumentacji związanej ze stażem nauczycielskim...no to jest idealny moment na nabranie chęci do pieczenia ciasta :)
Okazało się, że sprawa wcale nie jest skomplikowana, oczywiście użyłam do przygotowania tej szarlotki Thermomixa, który spisał się na medal, nie myłam go pomiędzy kolejnymi etapami przygotowania, a pianę z białek ubiłam mikserem, bo wiadomo, że do ubijania białek potrzebujemy czystego naczynia.

Składniki na tortownicę (20-24 cm)

220 g kaszy jaglanej (waga suchego ziarna)  - polecam kupić od razu kilogramowe opakowanie w sklepie BadaPak
pół łyżeczki kurkumy

pół puszki (200 ml) mleka kokosowego (białej, gęstej części)
100 g mąki kokosowej (lub taka sama ilość wiórek, które należy zmiksować na mąkę) - używam wiórek z Lidla, są bez siarki
3 żółtka
25 g stevii krystal (Stevija) / lub 50 g cukru
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
łyżeczka proszku do pieczenia (użyłam BIO ze sklepu DorBio)
łyżka esencji waniliowej (lub kilka kropel aromatu)

600-800 g jabłek
łyżeczka cynamonu
łyżka soku z cytryny
3 białka
szczypta soli

Najpierw gotujemy kaszę jaglaną w wodzie z dodatkiem kurkumy. 
Następnie przygotowujemy sobie mąkę kokosową jeśli nie mamy gotowej - miksujemy wiórki na obrotach Turbo przez ok. 10-13 sekund - nie za długo, bo się nam masło zrobi :) 

Ciepłą kaszę przekładamy do naczynia miksującego, dodajemy do niej 3 żółtka, aromat waniliowy, stevię, mleko kokosowe razem miksujemy ponad minutę pomału zwiększając obroty i ściągając masę ze ścianek naczynia za pomocą kopystki. W misce mieszamy mąkę kokosową, ziemniaczaną i proszek do pieczenia. Przez otwór w pokrywie wsypujemy suche składniki, mieszamy razem do uzyskania gęstego, w miarę gładkiego ciasta (obroty poz. 5-7 czas 1-2 minuty). Powstałą żółtą masę przekładamy do tortownicy, którą warto wysmarować odrobiną tłuszczu kokosowego (ze ścianek puszki). Masa dobrze się wykłada, palcami dociskamy ją do formy. Pieczemy w nagrzanym piekarniku przez 20 minut w temperaturze 180 stopni.


W tym czasie przygotowujemy jabłka - do naczynia miksującego (którego wcale nie trzeba myć!) przekładamy obrane i pokrojone w cząstki jabłka, cynamon oraz sok z cytryny. Miksujemy według upodobań - gdy lubimy wyraźne kawałki jabłek w szarlotce to wystarczy 7 sekund na pozycji 6, jeśli preferujemy musy to możemy miksować nawet ok. 15 sekund. W misce ubijamy na sztywno pianę z białek wraz z solą, dodajemy ją do jabłek i delikatnie łyżką łączymy obie masy. Przekładamy na gorące ciasto i wsadzamy na kolejne 30 minut do piekarnika. 

Zostawiamy najlepiej na całą noc do całkowitego ostygnięcia. 

Brzmi skomplikowanie? Mam nadzieję, że nie.

To moja propozycja na Dzień Mamy, torcik idealny, słodki a bez cukru, efektowny a bez bitej śmietany!

Nie pójdzie w boczki drogie Mamy, s m a c z n e g o :)

Co mamy dla mamy? Dzień Matki - 22-29 maja 2013Z mąki, ale... bez pszenicy

wtorek, 21 maja 2013

Dietetyczna a'la carbonara ze szparagami

Przepis niezwykle prosty w wykonaniu, znalazłam go na portalu Vitalia i od razu wpadł mi w oko, szybkie zakupy w warzywniaku i pyszny obiad gotowy.

Całość zajmuje tyle ile ugotowanie makaronu.
Błyskawicznie, zdrowo i lekko.

Składniki na 2 porcje obiadowe
pęczek zielonych szparagów
2 żółtka jaj (najlepiej z pewnego źródła, od gospodarza)
3 plasterki sera żółtego wędzonego
kulka mozzarelli light
3 pełne łyżki gęstego jogurtu naturalnego (u mnie lekki bałkański)
przyprawy (sól, pieprz, natka pietruszki suszona np. firmy Marsyl)
makaron spaghetti z pełnoziarnistej pszenicy durum (kupuję w Lidlu)

Jajka sparzyć wrzątkiem. W dużej misce rozmieszać żółtka jaj, jogurt, pokrojony w kosteczkę ser (żółty i mozzarellę), doprawić do smaku.
Szparagi umyć i pokroić na małe kawałki.
Zagotować osoloną wodę, wrzucić na wrzątek makaron, dodać do niego szparagi  i gotować razem kilka minut.
Odcedzić makaron ze szparagami i przełożyć szybko do miski z sosem, dokładnie wymieszać. 
Idealny posiłek do pracy, na zimno chyba jeszcze lepsze niż prosto z michy :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Jajecznica ze szpinakiem na bułce

Wiosenne śniadanie, lekkie a jednocześnie sycące na długi czas. Taka jajecznica nałożona na ulubioną bułkę smakuje wyśmienicie z dodatkiem świeżego pieprzu i gruboziarnistej soli. 

Składniki na porcję śniadaniową

2 jajka
2 garście szpinaku świeżego
ząbek czosnku
przyprawy

Przeciśnięty przez praskę czosnek obsmażyć na patelni 2-3 minuty. Jajka rozbić na rozgrzaną patelnię, przyprawić i mieszać energicznie. Po chwili dodać przepłukany i porwany na mniejsze kawałki szpinak, smażyć razem do uzyskania odpowiedniej konsystencji jajecznicy. Ułożyć na przekrojonej na pół bułce. Obsypać przyprawami.

czwartek, 16 maja 2013

Tort sernikowy z budyniem

Dlaczego tort? Dlatego, że ten przepis będzie wprowadzeniem do akcji TORT DLA FITNESSKI, która będzie prowadzona na Mikserze Kulinarnym i Durszlaku. Chciałabym zebrać przepisy na potrawy, które mogą posłużyć jako tort urodzinowy, dla osób, które szczególnie dbają o linię. Niestety tradycyjne torty, znane z kuchni naszych babć i mam mają w sobie sporo cukru, masła, tłustej śmietany...nawet kawałek jest kaloryczny....Może macie przepisy na nietypowe torty, które nie są zgubne dla naszych boczków, brzuchów, ud...pełne owoców, chudych twarogów...
Czekam na Wasze propozycje potraw, które mogą posłużyć za urodzinowy tort.
Niech poniesie Was fantazja!

Taki sernik, który dziś Wam proponuję nadaje się idealnie na wakacyjne urodziny, lekki, odżywczy i nie jest zamulający.
Nie dodawałam do niego mleka, ponieważ serek homogenizowany jest dość rzadki, jeśli jednak używacie samego serka Emilki to dodajcie ok. pół szklanki mleka do masy, aby nie była zbyt gęsta.


Przygotowałam go w okrągłej tortownicy 20 cm, a korzystałam z przepisu Kaś

kilogram twarogu chudego (u mnie mieszanka, pół kilograma Emilki 0% oraz pół kilograma serka homogenizowanego naturalnego 3% Pilos z Lidla)
4 jajka (osobno żółtka i białka)
budyń (proszek, o dowolnym smaku)
2 łyżki kaszy manny
20 tabletek stevi Stevija

na polewę budyniową

300 ml mleka
budyń (dowolny smak)
7-8 tabletek stevii Stevija
ulubione musli do posypania (u mnie błonnikowe z kokosem z firmy Sante) oraz jagody goji (np. ze sklepu DorBio)

Przygotować 2 miski. Jajka rozdzielić na żółtka i białka, do żółtek dodać ser, proszek budyniowy, kaszę i rozkruszone tabletki stevi - zmiksować dokładnie, aż masa będzie całkowicie gładka. W drugiej misce ubić pianę z białek, dodać ją do masy serowej i delikatnie wymieszać. Przelać do wyłożonej papierem tortownicy i piec ok. 40-45 minut w temperaturze 180 stopni. Piekarnik powinien być nagrzany zanim włożymy do niego sernik. Po upływie wyznaczonego czasu wyłączamy piekarnik, ale nie wyciągamy z niego sernika, może tam zostać nawet kilka godzin, aby całkowicie wystygł, wtedy nie opada tak drastycznie, bo, że opadnie to raczej przesądzone. 

Gdy mamy już wystudzony sernik przygotowujemy budyń z 300 ml mleka (część zagotowujemy ze stevią, część mieszamy z proszkiem budyniowym) i zalewamy nim sernik, obsypujemy musli i jagodami goji, odstawiamy do ostygnięcia. 

Będzie smacznie. Warto poczekać.
Torcik sernikowy wykorzystuję także jako letnie śniadanie, sycące i bogate w białko, jednak wcale nie tłuste, ani bardzo słodkie, takie akurat na rozpoczęcie upalnego dnia.


wtorek, 14 maja 2013

Barszcz z suszonych buraków

W rodzinnym domu mówiło się na taki barszcz - ukraiński. Dodawano do niego zapasy z zamrażarki - kalafior, kapustę, fasolę. U mnie dziś trochę bardziej ubogo, bo tylko z fasolką szparagową, ale pół opakowania suszonych buraczków czeka na kolejną wersję, wtedy zaszaleję z warzywami ;)

50 g suszonych buraków firmy Marsyl lub 2 buraki świeże
5 ziemniaków
mała pietruszka
mała marchewka
2 garstki fasolki szparagowej pociętej na mniejsze kawałki
cebula (lub por)
2 ząbki czosnku

jako przypraw używamy tego co zazwyczaj dajecie do zup, nie chcę się tu wypowiadać na temat kostek rosołowych, kucharków, veget, barszczyku w proszku itp. bo sama nie jestem idealna, lubię zupy mocno doprawione, a czasami sama sól i zioła nie wystarczą, także pozostawiam tu dowolność

 Marchewkę, pietruszkę, cebulkę i czosnek zmiksowałam w Thermomixie - 5 sekund poz. 6. Przełożyłam do garnka, zalałam  wrzątkiem (około 1,5 litra), doprawiłam, dodałam pokrojone w kostkę ziemniaki i fasolkę szparagową. 
Po 5 minutach gotowania dodałam suszone buraczki. 
Przelałam do misek, ozdobiłam suszoną natką pietruszki także firmy Marsyl.
Jeśli używacie świeżych buraków to należy je potrzeć lub pokroić na cząstki i gotować razem z włoszczyzną.

Pamiętajcie także o tym, że suszenie warzyw to jedna z najlepszych metod zachowania ich wartości i smaku, nie bójcie się suszu! 

Barszczyk jest gęsty, kto się nastawił na klarowny barszcz czerwony to się zdziwi. Osoby, które nie lubią tak dużej ilości warzyw w zupie mogą nie miksować (ścierać) marchewki, pietruszki i cebuli tylko wrzucić do garnka w całości, a po ugotowaniu nie dawać ich na talerz, wtedy zupa staje się rzadsza.

Marsyl to jeden z 4 sponsorów nagród z okazji Urodzin Bloga, do 30 maja można przesłać swoje zgłoszenie - zapraszam - klikajcie w obrazek i przeczytajcie co trzeba zrobić, aby mieć szanse na smaczne nagrody!

niedziela, 12 maja 2013

Sojowe orzeszki z piekarnika

Widziałam je na kilku wegetariańskich blogach, zawsze opinie były pozytywne i zachęcające do spróbowania. Zaryzykowałam i...wpadłam jak śliwka w kompot - uwielbiam je! Robię je już kolejny raz i za każdym razem są lepsze, aby były naprawdę "orzechowe" czyli chrupiące należy nauczyć się swojego piekarnika - soja bowiem musi być mocno upieczona ale nie spalona. Ja piekę je na opcji z termoobiegiem w 180 stopniach, jednak 15 minut jak jest podane w niektórych przepisach jest w moim przypadku nie wystarcza, u nas nawet 40 minut siedzą w piekarniku, trzeba je co jakiś czas przemieszać i wtedy też można sprawdzić czy są wystarczająco chrupiące. 

Robiłam je z soi i z ciecierzycy - kupuję duże, kilogramowe opakowania w sklepie BadaPak.

Wystarczy ugotowane wcześniej ziarna strączków obsypać ulubionymi przyprawami (papryką ostrą, chilli, wasabi, gotowymi mieszankami np. do gyrosa), dodać łyżkę oleju, wymieszać i zostawić na noc w lodówce, żeby smaki przypraw weszły do środka nasionek. 
Ja robię ze szklanki suchego ziarna - po ugotowaniu robi się tego objętościowo 2,5 raza więcej.

"Zamarynowaną" soję (lub ciecierzycę) rozsypujemy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i wsadzamy do nagrzanego piekarnika - 180 stopni to minimum. A potem to już zależy od sprzętu i upodobań, niektórym wystarczy 15 minut, niektórzy będą czekać pół godziny, ale na pewno warto, bo orzeszki sojowe są przepyszne i zdrowe!
Można je zjeść do wieczornego seansu filmowego - zamiast czipsów, ale nadają się także jako dodatek do sałatek. 

sobota, 11 maja 2013

Placki kukurydziane z musem gruszkowo-bananowym

Nie miałam mąki kukurydzianej, więc postanowiłam zmielić w Thermomixie kaszę kukurydzianą (z Sante) tak na pył. 
No niestety nie udało się, albo za krótko mieliłam, albo po prostu ziarenka są zbyt małe i ciężko je jeszcze rozwalić na pyłek. Obstawiałabym to pierwsze, bo część ziarenek zrobiła się "mączna" i tylko to uratowało naleśniki, które robiłam wg przepisu Pieczarki Mysi, u niej naleśniki są wprost wspaniałe.

Te moje też są ok, wyszły grubsze i wyraźnie czuć strukturę kaszkową, z drugiej strony są tak mocne, że spokojnie można jeść je jak kanapki. Zrobiłam do nich pyszny, słodki mus gruszkowo-bananowy. Bardzo smakowite śniadanie. Następnym razem rozejrzę się za mąką kukurydzianą i zrobię powtórkę, może wówczas wyjdą mi takie naleśniki jak u Mysi, bo te moje to bardziej placuszki, a nawet zamiennik chlebka :)
Ach no i jeszcze jedno, im dłużej stało ciasto tym lepiej się smażyły, więc warto odstawić je na pół godziny.

Składniki 

1 i 1/2 szklanki mąki kukurydzianej
1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej (u mnie drobna Lubella)
szklanka wody
szklanka mleka
2 jaja
2 łyżki oleju kukurydzianego (u mnie Biolevita, w saszetkach)
szczypta soli

Wszystkie składniki miksować około 2 minut na wysokich obrotach. Ciasto odstawić na około 30 minut. Smażyć naleśniki na patelni lekko posmarowanej tłuszczem przed pierwszy wyłożeniem ciasta. 

Mus do przełożenia
gruszka
banan

Owoce potraktować blenderem (u mnie Thermomix), powstałym musem smarować naleśniki.

Całe danie jest dość słodkie za sprawą słodkiego, owocowego musu, ale owe placuszki można podać też na słono, ponieważ  są neutralne w smaku, to dodatki decydują o końcowym efekcie dania.

SMACZNEGO!

piątek, 10 maja 2013

Dieta IGpro Vitalia - do wygrania

Blogowanie zaczęłam dzięki Vitalii, a właściwie dzięki osobom, które za pośrednictwem tego portalu poznałam. Tam zapisywałam swoje przepisy, wstawiałam zdjęcia, jednak był problem ze sprawnym wyszukiwaniem starszych wpisów, dlatego za namową dziewczyn, które korzystały z moich przepisów założyłam Quchnię.
Będąc zarejestrowana na Vitalii szukałam wsparcia, jednak nigdy nie zdecydowałam się na wykupienie diety, z jednego prostego powodu - brak opcji wegetariańskiej. 
W zeszłym miesiącu miałam okazję przetestować najnowszą dietę Vitalii - IGpro. Pomyślałam "co mi szkodzi", spróbuję i opiszę Wam swoje przemyślenia. 
Zaczęłam od wypełnienia ankiety (wzrost, waga, preferencje kulinarne, wybór dnia ważenia itd.)
Nie było opcji żeby wykluczyć mięso całkowicie z jadłospisu, więc pozostawiłam ryby, których jak wiecie nie jem. Także wszystkie potrawy z rybami musiałam wymieniać, a praktycznie codziennie ryba miała pojawiać się na moim stole. 
Po 3 dniach ruszyła dieta, pojawiły się pierwsze jadłospisy, ja miałam dużo zapału i energii, siedziałam wieczorami i przeszukiwałam zasoby Vitalii, żeby znaleźć sobie coś co mnie zadowoli, a jednocześnie nie będzie kolidowało z wyznaczonymi ograniczeniami.
W przypadku diety IGpro musimy mieścić się w wyznaczonych VitaPunktach a nie w kaloryczności posiłków (choć to także jest mierzone i podawane w ogólnym zestawieniu dnia). Zaczęłam od 30 VitaPunktów, to jest ok. 1500 kalorii. Fajnie, że mimo, nazwania pierwszej fazy fazą natarcia nie obcięli mi drastycznie kaloryczności, 1500 to akurat żeby się nie przejadać, ale też nie chodzić głodnym. 
Waga spadła, ale naprawdę się pilnowałam. Jadłam tylko to co miałam w planach, jednak denerwowało mnie, że prawie wszystkie posiłki musiałam wymieniać - czyli sama szukać w bazie tego co mi pasuje, po pierwsze wszystkie ryby musiałam wymieniać na coś wege, a po drugie zauważyłam, że w mojej diecie ma być dość sporo pieczywa, którego nie jem aż tak dużo - szczególnie irytowały mnie połączenia obiadowe np. pieczarki w śmietanie, karp pieczony i 2 kromki chleba - nie jest to dla mnie zdrowy posiłek, pieczarki choć jako jedne z dwóch grzybów nie obciążają mi wątroby, to nie mają zbyt wielu wartości, do tego śmietana (nie kupuję jej w ogóle, spoko można zamienić na jogurt i po kłopocie), karp - odpada w przedbiegach, nawet jak jadłam mięso to za karpiem nie przepadałam, z ryb to tylko makrela lub łosoś, no i właśnie ten chleb...a gdzie warzywa? 
Takie zestawienia pojawiało się kilka razy, były tylko zmiany w grzybach (na kurki) i w rybie (na pstrąga). 
Pamiętam też zdziwienie, gdy pojawił się w menu NALEŚNIK SOJOWY, no to myślę sobie będzie smakowicie, pewnie dużo warzyw, soja, to zawinięte w naleśnika. Mniam.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że owy naleśnik to naleśnik z dodatkiem mączki sojowej - miałam go zjeść takiego "na sucho", do tego była marchewka do podgryzienia, na surowo.  
Dziś np. mam zaplanowane przez Vitalię "niesamowicie wartościowe" danie obiadowe - soja z wody i gruszka....błagam nie uwierzę, że to menu jest ustawiane przez dietetyka.
No i ostatni "hit" to placuszki szpinakowe, które też były moją wielką nadzieją na coś nowego, fajnego - okazało się, że w przepisie jest szpinak, mąka, jajko, musztarda i....dżem jagodowy...sorry ale nie wypróbowałam. Może ma to niebiański smak, ale chyba szkoda by mi było składników wyrzuconych do kosza...

Jednak, żeby nie było tylko na nie, są i perełki pozytywne, np. bułka z bananem na ciepło - choć z tego co wiem banan ma dość spory indeks glikemiczny (owe IG), szczególnie w połączeniu z bułką. Ale nie ma co - było pyszne i weszło na stałe do naszego śniadaniowego repertuaru. Do pyszności zaliczyć można także pieczone kotlety z ciecierzycy i kaszy jaglanej, zdrowe, lekkie, do tego surówka i naprawdę można się najeść. Godne polecenia było też danie obiadowe z ryżem, nazwane jako risotto z warzywami (wie, wiem, pojęcia nie mam jak wygląda prawdziwe risotto, taki to wieśniak ze mnie...). Smakowała mi też śniadaniowa propozycja kaszy śniadaniowej na trawienie  oraz pasty z awokado i ogórka, zjadłam tak jak przykazali z macą razową i na pewno takie śniadanie powtórzę, bo było smacznie i zdrowo.

Muszę jednak zaznaczyć, że te smaczniejsze i bardziej wartościowe potrawy musiałam wyszukiwać sama, baza przepisów jest duża, jednak jest jeden mankament, każdy użytkownik Vitalii może dodać swój przepis, który jest przez program przeliczany na kalorie i owe VitaPunkty, niestety wielu użytkowników miesza proporcje, np. zamiast 1 jajko wpisuje 1 g jajka i kaloryczność już zaburzona, przepisy nie są moderowane więc można sobie dodać potrawę, która wg obliczeń ma przykładowo 200 kalorii i 3 VitaPunkty, a okaże się, że to nie jest prawda po przeliczeniu na piechotę.

Ja nigdy kalorii nie liczę, schudłam 25 kg bez tej żmudnej pracy, ale wiadomo, że aby schudnąć trzeba kalorie obciąć, dodać aktywność fizyczną i wtedy są efekty. Dlatego ucieszyłam się, że program sam przeliczy mi ilość zjedzonych kalorii, rozbija też zapotrzebowanie na węglowodany, białko i tłuszcze. Dopóki pilnowałam tego codziennie i wpisywałam sumiennie co zjadłam było OK. Problem pojawił się przy pierwszym potknięciu, czyli miesiączce, a dokładniej PMSie....to moja zmora, zawsze mam wtedy apetyt jak wilk, no i poleciałam z lodami czy czymś tam innym (już nie pamiętam), wkurzyłam się, nie wpisałam tego do menu, potem kolejny dzień, i kolejny....Zaczęło mnie irytować, że jedzenie jest nie takie jak lubię, przeszedł mi entuzjazm na wymienianie, wyszukiwanie i komponowanie posiłków, i niestety zostawiłam dietę IGpro...

Ogólną ocenę jaką mogłabym wystawić diecie IGpro to mocna 3... 
Dla mięsożerców na pewno będzie o wiele bardziej przyjazna, niestety wegetarianom może nie wystarczyć zapału na wyszukiwanie sobie posiłków. 
Proponuję też wybierać posiłki, które podpisane są jako Dietetyk Vitalii (autor), bo mamy mniejsze prawdopodobieństwo, że trafimy na minę typu naleśnik sojowy....
Ja już nie mam parcia na odchudzenie się z dużej wagi, obecnie ważę ok. 65 kg (najmniej ważyłam 63 po zakończeniu 12 miesięcy odchudzania) i jest mi dobrze w swoim ciele, czasami sobie pofolguję wieczorami (ostatnimi czasy jestem zafascynowana PopCool Snakami z Sonko oraz pestkami dyni solonymi z Lidla), zjem za dużo i wtedy waga rośnie, ale wystarczy tydzień uwagi nad tym co i kiedy wkładam do gęby, żeby zaraz spadło, a spodnie nie były opięte. 4 razy w tygodniu chodzę na siłownię, ćwiczę 45-55 minut, teraz dojdzie rower (15 km). Nie jest źle, wiadomo, że mogłoby być lepiej, ale nie chcę całe życie myśleć tylko o jedzeniu. Staram się jeść przede wszystkim zdrowo, a przy okazji obcinać kalorie tam gdzie się da.

Dla osób, które chciałyby za darmo spróbować diety IGpro, pobawić się w wymienianie posiłków, komponowanie swojego menu i przy okazji zrzucić 2-3kg (bo tyle w miesiąc można zdrowo schudnąć) mam 3 kody promocyjne.

Zadanie jest proste - zostawiacie komentarz pod tym wpisem - musi zawierać Waszą obecną wagę i wzrost.
Wpisujcie się od dziś do niedzieli (12 maja), w poniedziałek wybiorę 3 osoby, którym na maila prześlę kod promocyjny.

Wszystkie osoby zainteresowane moim pamiętnikiem na Vitalli zapraszam do zerknięcia TUTAJ (tylko dla osób zarejestrowanych).

czwartek, 9 maja 2013

Wegetariański cheesburger z grilla

Można zrobić wersję domową i grillową, obie jednakowo smaczne, nieskomplikowane i szybkie w przygotowaniu. Użyjcie takiej buły jaką najbardziej lubicie (u mnie ciabatta cebulowa), ser camembert też można dać smakowy np. z zielonym pieprzem, u mnie Turek lekki naturalny.

Składniki na 2 cheesburgery

krążek camemberta
pomidor
sałata roszponka
odrobina ketchupu
sól i pieprz

2 bułki

Ser przecinamy wzdłuż na pół, tak abyśmy otrzymali dwa serowe krążki. Układamy ser na połowie bułki i:
a) wersja z piekarnikiem - wstawiamy bułkę z położonym serem oraz drugą "suchą" część do piekarnika na ok 10 minut (temp. 150-160 stopni), wyciągamy dopiero jak ser zacznie się rozpuszczać, sucha część bułki będzie chrupiącym wierzchem zamykającym nam całość w swoistego "cheesburgera";
b) wersja z grillem - część bułki z serem, przykrywamy drugą, wierzchnią częścią bułki, zawijamy w sreberko i grillujemy  ok. 10-15 minut, aż ser zacznie się ciągnąć.
Po przygotowaniu bułek z serem dokładamy plasterki pomidora, sałatę, doprawiamy i dekorujemy ketchupem. 
Smacznego!

Wegetariański grill - edycja 2

środa, 8 maja 2013

Kotlety z ciecierzycy i kaszy jaglanej


Jedna z propozycji obiadowych diety Vitalia IGPro, niewiele tam przepisów wegetariańskich, więc tym bardziej ucieszyłam się z tych kotlecików, od razu zabrałam się za qucharzenie. 

Są pieczone więc należą do kategorii beztłuszczowych co dodatkowo podwyższa ich ogólną ocenę. Smak zmielonych składników podpasował mi także jako pasta na kanapki i w tej postaci zjadłam część "kotletów", bez pieczenia, od razu rozsmarowane na chlebie. 

Składniki na 10-12 kotletów

szklanka suchego ziarna ciecierzycy (kupuję kilogramowe opakowanie w sklepie BadaPak)
pół szklanki kaszy jaglanej (np. Sante)
duża cebula
sól, pieprz, papryka suszona 

jajko
otręby pszenne do panierowania


Ciecierzycę wymoczyć w wodzie co najmniej 4 godziny, gotować w nieosolonej wodzie około 50 minut. Cebulę zeszklić, kaszę jaglaną uprażyć na patelni, podlać wodą (około szklanki) i czekać aż kasza zmięknie, a woda odparuje.Chłodne składniki zmiksować na masę (ja użyłam Thermomixa), doprawić do smaku. Z masy formować kotleciki, obtaczać je z rozkłóconym jajku i otrębach, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zapiekać około 20 minut w temp. 180 stopni. Podawać z warzywami i lekkim dipem np. jogurtowym. 


Piechotą do lata...

wtorek, 7 maja 2013

Olej kokosowy - podsumowanie akcji kulinarnej

Olej kokosowy Kilka dni temu na Durszlaku i Vegespocie zakończyły się akcje kulinarne, w których zbieraliśmy przepisy na wykorzystanie oleju kokosowego. Zebraliśmy 43 przepisy (12 na portalu Vegespot i 31 na Durszlaku), w ogromnej większości były to dania słodkie, ciasteczka, placuszki. 
Wszystko pyszne!
Dziękuję za udział w akcji, to przyjemność być organizatorem takich miłych spotkań w kuchni ;)
 
Kto chciałby zapoznać się z właściwościami oleju kokosowego zapraszam do krótkiego opisu tutaj.

1. Olej kokosowy zawiera niesamowitą kombinację składników odżywczych.
Obok kwasów tłuszczowych występują w nim witaminy z grupy B (B1, B2, B3), C, E, magnez, żelazo, cynk, potas, wapń, fosfor oraz kwas foliowy.

2. Olej kokosowy to jedyny olej mający właściwości odchudzające!
Pobudza przemianę materii i wspomaga gubienie zbędnych kilogramów. Szacuje się nawet, że po zastąpieniu dziennego spożycia tłuszczów olejem kokosowym, jesteśmy w stanie chudnąć nawet 0,5 kg tygodniowo – bez żadnych dodatkowych działań!
3. Czysty olej kokosowy możesz stosować tak jak normalny stosowany na co dzień olej.
Olej kokosowy nie jełczeje, nie pali się i świetnie nadaje się do smażenia w wysokich temperaturach. Nadaje jedzeniu wyjątkowy posmak, który niektórzy porównują do orientalnych potraw.
4. Dzięki swojej stałej konsystencji olej kokosowy świetnie zastępuje masło.
Możesz używać go na co dzień do smarowania pieczywa.
5. Orzech kokosowy to jeden z dwóch naturalnych produktów, zawierających wysokie stężenie kwasu laurynowego.
Drugim jest… mleko matki! Kwas laurynowy ma wyjątkowe właściwości bakterio- i wirusobójcze porównywane do antybiotyków. Jednak w przeciwieństwie do nich –zwalcza tylko szkodliwe bakterie i wirusy, pozostawiając te mające dobroczynny wpływ na nasz organizm. Aż 50% składu oleju kokosowego stanowi kwas laurynowy!
*źródło


Zapraszam zatem do qucharzenia!


SUROWE CZEKOLADKI BAKALIOWE

KasiaK - Kasia Weganka

Czekoladowy krem do kanapek lub wafli

Iwona - zamiast notesu

Kokosanki wegańskie vs. wegetariańskie

przeniek - vegrrr...

Otwarcie sezonu grillowego :))) Mufinki lekko kokosowe.

Katarzyna - Vegarnkowo

Babeczki pigwowo- czekoladowe.

Katarzyna - Vegarnkowo

Ciasto urywane z konfiturą malinową. Bez jajek. Bez mleka.

Katarzyna - Vegarnkowo

przekąska a’la Bounty

vegestrefa - vegestrefa.pl - przepisy wegetariańskie, zdrowe odżywianie, wegetarianizm

Tofu w zielonym sosie curry

nat - SUPERFOODS IN WARSAW

Czeko muffiny z waniliowym kremem

malinowomi - MniuMniu

wegańskie placuszki truskawkowe z sosikiem

Aniko - Potomek w kuchni czyli nie do końca normalny blog kulinarny

Wegański tort kokosowy

Aniko - Potomek w kuchni czyli nie do końca normalny blog kulinarny

Bułka z bananem i kilka słów o wodzie kokosowej

quchniawege - QuchniaWege
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...