W sumie nie wiem od czego zacząć, przecież nie zaglądacie tu po zwierzenia ciężarnej blogerki tylko po przepisy, więc tego wpisu wcale nie powinnam zamieszczać.
Jednak mimo, że wraz z początkiem marca rozpoczęliśmy z małym pędrakiem II trymestr (4 miesiąc) to nadal kulinarnie jesteśmy w czarnej dupie. Za przeproszeniem oczywiście. Moje menu opiera się głównie na kanapkach z ciemnego chleba, margaryny (szok - dawno mi tak Rama nie smakowała jak teraz i nie jest to żadna reklama...bo akurat uważam, że są zdrowsze tłuszcze niż te pudełkowe....no ale cóż poradzę....), białego lub żółtego sera, pomidorów, jajek na twardo i jakichś kiełków np. rzeżuszki. Ewentualnie ogórek lub liść sałaty. Obiady? Zapomniałam już jak to jest GOTOWAĆ - najbardziej skomplikowane danie jakie jestem w stanie przyrządzić to zupa - najchętniej kapuśniak ewentualnie pomidorówka. W tamtym tygodniu miałam fazę na gołąbki wegetariańskie do których ulepienia zaangażowałam teściową - sama bym w życiu nie zrobiła. Owoce to jedynie jabłka, pomarańcze i ewentualnie rozmrożone borówki od Mamy. Nawet moje ukochane winogrona mi nie smakują, pestki mi w nich przeszkadzają - ot francuski piesek się zrobiłam. Do pracy zabieram czasami gotową kaszkę taką z pudełka, ewentualnie jakiś jogurt. Mdłości wciąż nie opuściły nas na dobre, ratuję się więc gumą do żucia, ale obowiązkowo owocową bo po miętowej WC w pozycji na klęczkach.
Mam ochotę na masło orzechowe, chodzi za mną od kilku dni, czas więc chyba odkurzyć Thermomixa i ukręcić sobie na jutrzejsze śniadanie troszkę masła...choć pewnie pędrak upomni się o kanapeczkę jeszcze dziś o nieludzkiej porze kolacyjnej, np. o 22.00 a co?
Burza hormonów szarpie mną w tę i nazad - wczoraj przy czytaniu bloga o Krystynie śmiałam się w głos po czym zaniosłam się takim płaczem wzruszenia, że aż bluzkę miałam do wymiany (na suchą of cors). Brzuchowy pędrak wciąż nieokreślony, w każdym bądź razie ktoś na L. we mnie siedzi - albo Lilla albo Leon. Problemów z wyborem imion nie było, mój Małż niezwykle ugodowy mężczyzna jest - nie śmie cieżarnej irytować :)
Kochani bardzo Was ściskam, nie uciekajcie, mam nadzieję, że doczekam się powrotu do kuchni i pochwalę się następnym razem jak pięknie i zdrowo je wegetariańska mama.
:))))!
OdpowiedzUsuńNie uciekniemy :) Oswój się z nowym towarzyszem/towarzyszką i wróć do gotowania jak już będzie odpowiednia pora :) Ja sama miałam 4 miesiące wyjęte z zycia gotującoc - blogerskiego ale też już powoli wracam :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam przez przypadek. Już tu zostanę ;)
OdpowiedzUsuńwidzę że jak podsunęłam matkę z Krystyną to V wiernie ją czyta :) No ale cóż dziewczyna boska jest :) -
OdpowiedzUsuńImiona bardzo mi bliskie :) Moja córcia Lilianna a bratanek Leon :) A następna w drodze może Nelka.. Mi mdłości przeszły dopiero w 6. miesiącu.. ale obyło się bez pozycji klęczącej ;)
OdpowiedzUsuń:D Właściwie chciałam zapraszać do akcji "Wegańska Wielkanoc", ale to już drugi "blog w ciąży" dziś spotykam, więc jedynie życzę masę zdrowia, spokojnej ciąży i oczywiście zdrowego wege malucha :)
OdpowiedzUsuńA ja zaglądam, bo ciekawa jestem jaki będzie pierwszy ciążowy przepis jaki tu wrzucisz.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, jak znalazłam Pani bloga po prostu zakochałam się w tych przepisach :)
OdpowiedzUsuńGratuluje ciąży i namawiam do zamieszczania przepisów dla przyszłych mam :) mam nadzieje, że niebawem będę mogła z nich korzystać ;)
Gorąco pozdrawiam i zaglądam codziennie :D
Beata
miło mi coś przeczytać, zwłaszcza że u mnie I trymestr ;D narazie mam fazę na NIE - tego nie, tamtego nie, coś zrobię ale nie zjem.. no ale ostatecznie zawsze coś jadalnego znajdę ;) powodzenia! :*
OdpowiedzUsuńOj, to chyba będzie Lila, skoro ciągle masz mdłości i problemy z gotowaniem :) Trzymam kciuki i baaardzo serdecznie pozdrawiamy ;)
OdpowiedzUsuńpiękne imiona :)
OdpowiedzUsuńkiedy powrócisz? czekam z niecierpliwością na nowe przepisy;)
OdpowiedzUsuńKarolinko, najważniejsze żebyś Ty się dobrze czuła i dzidzia zdrowo rosła :), a waga "spoko"? Kiedyś Cię jeszcze na Vitalii czytywałam, póki pamiętnik pozwalał:). Przepisów masz dużo więc na braki nie będziemy narzekać:) Pozdrawiam ciepło. Patrycja.
OdpowiedzUsuńno i jak się czujecie? rośniesz zdrowo? :D
OdpowiedzUsuńzajadasz już normalnie?
Pozdrawiam serdecznie!
nie przejmuj się i dbaj o siebie i swoje maleństwo, a jak będzie źle skarż ile chcesz ;) w wolnej chwili może wśród ciążowych apetytów zajrzysz do mnie? - myślę, znajdziesz trochę osłody 12 słodkości bez glutenu
OdpowiedzUsuń