Moja pierwsza naleweczka, wmawiam sobie, że będzie dobra na trawienie ale może to tylko moje wymysły.
Będzie dobra po prostu - na zimowe wieczory przy książce.
kilogram śliwek (najlepiej miękkich i słodkich)
25 dag cukru
pół litra wódki
szklanka (0,25 l) spirytusu
Śliwki wypestkować i przełożyć do dużego słoja lub małej butli. Zasypać je cukrem i odstawić na dobę, aby puściły sok. Zalać wódką i spirytusem. Zakorkować i odstawić w ciemne miejsce, co kilka dni wstrząsać butlą, wytrzymać 3 miesiące.
a czy z wiśni w ten sam sposób?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że tak. Przy robieniu pomagała Mama, która ma teorie, że na kilogram owoców przypada pół litra wódki i ćwiartka spirytusu. Cukru kazała dać pół kilograma, ale miałam słodkie śliwki więc zredukowałam. Pestki trzeba koniecznie wyjąć (wydrylować). UDA SIĘ :)
Usuńdziękuje, jak zrobię to na pewno dam znać:) podziękuj też Mamie:)
UsuńJa również w tym rok zrobiłam swoją pierwszą nalewkę - z czarnych porzeczek.
OdpowiedzUsuńTydzień temu zrobiłam z gruszek, bo dostałam sporo owoców od mamy i chciałam dobrze wykorzystać.
Nalewka ze śliwek też mi chodzi po głowie :) Może zastosuję Twój przepis? Pozdrawiam
Ewelina
To ja też muszę zrobić swoją pierwszą nalewkę ;D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy śliwki mnie przekonują, ale mam śliwkę na ogrodzie, więc... czas na zbiory!
Ja w ubiegłym roku zrobiłam kilka nalewek, także z węgierek (dodałam do niej cynamon, goździki i wanilię), ale nie próbowałam jeszcze żadnej...
OdpowiedzUsuńŚwietne, zrobię :)
OdpowiedzUsuńHej. a czy jak od razu zasypie się cukrem, to nie wyjdzie bardziej wino?
OdpowiedzUsuń